„Teraz skupiamy się na najważniejszych kwestiach, czyli bezpieczeństwie pracowników i klientów centrów handlowych, dlatego też z pełnym zrozumieniem przyjęliśmy decyzję rządu wprowadzającą stan epidemiczny, co może realnie ograniczyć rozprzestrzenianie się koronawirusa w Polsce” – powiedział Radosław Knap cytowany przez portal interia.pl.
Jak zaznaczył, obecna sytuacja jest dla wszystkich. –„Na tę chwilę nie jesteśmy w stanie oszacować strat dla całej branży, ale już wiadomo, że straty będę ogromne, bo należy pamiętać, że centra handlowe, to nie tylko zarządcy i najemcy” – zaznaczył.
Dodał, że to szereg innych firm; od różnych serwisów, po ochronę i branżę eventową. „Łącznie, w tym segmencie handlu zatrudnionych jest ponad 400 tys. osób, a centra i parki handlowe w Polsce mają co miesiąc między 120-150 mln odwiedzin” – poinformował Radosław Knap.
Zdaniem szefa Polskiej Rady Centrów Handlowych, jest wiele pytań do rozporządzenia wprowadzającego stan zagrożenia epidemicznego i wynikających z niego ograniczeń dla handlu. Chodzi np. o brak regulacji w odniesieniu do kwestii otwierania sklepów DIY (budowlanych, wnętrzarskich), czy salonów jubilerskich.
„To są także najemcy obiektów handlowych. Obecnie jesteśmy w ścisłym kontakcie z naszymi członkami i wspólnie planujemy wystąpić jako branża retail o doprecyzowanie kwestii wymienionych w rozporządzeniu” – zapowiedział Knap.
Od weekendu w Polsce obowiązuje stan zagrożenia epidemicznego wprowadzone rozporządzeniem ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego. Przewiduje ono, że w okresie od 14 marca 2020 r. do odwołania na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej ogłasza się stan zagrożenia epidemicznego w związku z zakażeniami wirusem SARS-CoV-2.
W związku z zagrożeniem koronawirusem rząd zdecydował o ograniczeniu funkcjonowania centrów i galerii handlowych. Sklepy spożywcze, apteki, drogerie i pralnie będą czynne. Inaczej działać będą restauracje i bary - zamówienia możliwe tylko na wynos lub z dowozem.