Liczba osób zarejestrowanych w powiatowych urzędach pracy sięgnęła w ubiegłym miesiącu 1,026 mln i w porównaniu do końca października 2020 roku wzrosła o 7,8 tys. osób. Wzrost pomiędzy październikiem a listopadem bieżącego roku jest mniejszy niż w roku ubiegłym.
Jak komentuje Monika Fedorczuk, ekspertka Konfederacji Lewiatan, powyższe dane, niewątpliwie optymistyczne, nie oddają pełnego obrazu sytuacji.
- Przede wszystkim należy zwrócić uwagę, że dotychczasowe i kolejne wersje tarcz antykryzysowych są nastawione w głównej mierze na utrzymanie zatrudnienia. Zatem firmy, które skorzystały z publicznych pieniędzy nie mają możliwości dokonywania zwolnień pracowników, na których otrzymali wsparcie. Drugim aspektem, który nie znajduje odzwierciedlenia w danych dotyczących bezrobocia jest rosnąca liczba zgłoszeń zwolnień grupowych. Według danych GUS i informacji zawartych na stronach wojewódzkich urzędów pracy znacząco rośnie liczba zakładów pracy, które zgłaszają taki zamiar. Nawet jeśli nie każde z tych zgłoszeń zostanie zrealizowane lub zwolnienia dotkną mniejszą niż planowana liczba osób, to można to potraktować jako wskaźnik zmniejszającej się stabilności zatrudnienia - tłumaczy.
Nie każda firma spełnia kryteria otrzymania pomocy (czego dobrym przykładem jest ograniczenie obecnie procedowanej tarczy kryzysowej do wybranych branż), nie każdy podmiot widzi szanse przetrwania obecnej sytuacji w dotychczasowej formule. Nasz rynek pracy również mogą dotknąć takie zjawiska, jak masowe zwolnienia grupowe, które w innych krajach dotknęły np. przewoźników lotniczych z Lufthansą na czele.
- To, że obecnie nie ma przyrostu bezrobocia, wydaje się być efektem objęcia części pracowników rozwiązaniami tarcz antykryzysowych, wstrzymywaniem się pracodawców przed podejmowaniem decyzji o zwolnieniu w nadziei na korzystny rozwój sytuacji, jak również kwestiami związanymi z trwaniem okresów wypowiedzeń dokonanych w poprzednich miesiącach. Na to nakłada się obawa przed rejestracją w powiatowym urzędzie pracy powodowana osobistymi przekonaniami czy też trudność w zrealizowaniu takiej usługi z uwagi na duże obłożenie PUP innymi zadaniami i ograniczeniami z powodu pandemii - dodaje ekspertka.