„Jesteśmy jednoznacznie przekonani, że nasz talk i nasz puder dla niemowląt nie zawierają azbestu” - oświadczył Alex Gorsky, CEO koncernu Johnson& Johnson, w zeznaniu z 3 października w sprawie emerytowanego profesora college‘u Indiana, który twierdzi, że jego rak był spowodowany przez Baby Powder, którego używał przez dziesięciolecia - poinformowała agencja Reuters.
Alex Gorsky, powołując się na „tysiące testów i badań” na poparcie swojego zeznania, powiedział: „Nie jestem świadomy, że nasz puder dla niemowląt lub talku mógł zawierać azbest”. W ostatnią środę, zaledwie 13 dni po złożeniu tych zeznań, amerykański Urząd ds. Żywności i Leków (FDA) powiedział gigantowi kosmetycznemu, że odkrył azbest, znany czynnik rakotwórczy, w butelce jego kultowego pudru dla dzieci - Baby‘s Powder.
W piątek, 18 października, dzień po uzyskaniu pełnych wyników testu FDA, J&J wycofał 33 000 butelek proszku dla niemowląt w Stanach Zjednoczonych. Oznaczało to, że po raz pierwszy firma wycofała Baby Powder z powodu możliwego zanieczyszczenia azbestem, a po raz pierwszy amerykańskie organy regulacyjne ogłosiły znalezienie azbestu w produkcie.
Wycofanie tych produktów to ostatni cios dla giganta, który od wielu lat próbuje stworzyć wizerunek firmy rodzinnej i opiekuńczej. Obecnie toczy się w niej tysiące procesów sądowych dotyczących różnych produktów, w tym ponad 15 000 konsumentów, którzy twierdzą, że proszek talku spowodował u nich raka. Akcje firmy spadły o prawie 6 proc. w piątek po ogłoszeniu wycofania pudru dla niemowląt - podaje Reuters.
14 grudnia ubiegłego roku opublikowano wyniki dochodzenia, wskazujące, że koncern J&J wiedział od dziesięcioleci, że azbest czai się w jego talku. - Wewnętrzne akta firmy, zeznania z procesu i inne dowody pokazywały, że od co najmniej 1971 r. do początku 2000 r. surowy talk i gotowe pudry firmy czasami wykazywały pozytywny wynik w odniesieniu do niewielkich ilości azbestu - wynika ze śledztwa Reutersa. Kierownictwo firmy, kierownicy kopalni, naukowcy, lekarze i prawnicy martwili się problemem i sposobem jego rozwiązania, nie ujawniając go organom regulacyjnym ani opinii publicznej.
Jednak podczas konferencji z analitykami i dziennikarzami urzędnicy J&J nazwali wyniki testu FDA „skrajnie nietypowymi” i zasugerowali, że próbka mogła zostać zanieczyszczona przez źródło zewnętrzne lub pochodzić z podrobionej butelki. Kilka godzin później FDA broniła analizy laboratoryjnej, mówiąc, że nie ma wiedzy i „żadnych danych wskazujących na podrabianie proszku dla niemowląt Johnsona na rynku amerykańskim”.