Wyrażenie „no deal Brexit”, które pojawia się w dyskusji na temat szybko zbliżającego się terminu wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, określa trudności z wynegocjowaniem układu określającego zasady samego wyjścia oraz modelu przyszłych stosunków UK – UE.
Co zrozumiałe, brak porozumienia czyli „no deal” niepokoi środowiska biznesowe zaangażowane w wymianę handlową z krajami unijnej strefy – również na rynku kosmetycznym. Jeśli UK wycofa się z proponowanego planu wyjścia ze wspólnoty, czyli będzie „deal”, wtedy będzie ona przedmiotem okresu przejściowego.
„Osoby odpowiedzialne”, które stacjonują w UK nie będą mogły być desygnowane jako punkt wejścia na rynek EU, dlatego firmy będą musiały nominować nowe „osoby odpowiedzialne” lub stać się importerami. Poza tym firmy z siedzibą w UK nie będą mogły bezpośrednio wchodzić na Cosmetics Product Notification Portal i będą musiały polegać na ulokowanych w krajach Unii Europejskiej „osobach odpowiedzialnych”, aby uaktualnić informacje dla nich.
Stanowisko unijnych negocjatorów jest nieustępliwe, bo uważają oni, że Brytyjczycy opuszczając Unię i uwalniając się od związanych z tych zobowiązań, również finansowych, nie mogą liczyć na to, że jednocześnie zachowają swój największy przywilej, jakim jest dostęp do unijnego rynku na dotychczasowych zasadach.