StoryEditor
Eksport
16.05.2022 00:00

Polska branża kosmetyczna odczuwa negatywne konsekwencje wojny w Ukrainie [DANE PKO BP]

W 2021 Polska wyeksportowała do Rosji, Białorusi i Ukrainy produkty kosmetyczne o łącznej wartości 495 mln euro, tj. ok. 13 proc. wartości eksportu kosmetyków do wszystkich krajów. Udział rynków zagrożonych spadkiem sprzedaży z Polski wynosił 17,2 proc. To oznacza, że branża kosmetyczna jest bardziej narażona na negatywne efekty popytowe związane z wojną na Ukrainie niż większość pozostałych polskich branż przemysłowych - wynika z najnowszego raportu Departamentu Analiz Ekonomicznych PKO BP

W 2021 Polska wyeksportowała do Rosji, Białorusi i Ukrainy produkty tej branży o łącznej wartości 495 mln euro, tj. ok. 13 proc. wartości eksportu kosmetyków do wszystkich krajów. Jeśli dodatkowo uwzględnimy Kazachstan, który nie jest objęty sankcjami, ale ze względu na problemy logistyczne (wojna w Ukrainie, sankcje obejmujące transport w Białorusi i Rosji, utrudnienia na kolei) eksport w tym kierunku może być utrudniony, to udział rynków zagrożonych spadkiem sprzedaży z Polski wynosił 17,2 proc. Oznacza to, że branża kosmetyczna jest bardziej narażona na negatywne efekty popytowe związane z wojną na Ukrainie niż większość pozostałych polskich branż przemysłowych (udział czterech analizowanych krajów w polskim eksporcie ogółem w 2021 wyniósł 5,9 proc.) - czytamy w najnowszym raporcie Departamentu Analiz Ekonomicznych PKO BP „Konsekwencje wojny w Ukrainie dla polskiej branży kosmetycznej".

Kosmetyki produkowane w Polsce ze względu na konkurencyjną cenę, szeroką gamę artykułów oraz wysoką jakość są popularne na rynkach wschodnich. W ostatnich latach Polska należała do największych dostawców kosmetyków do Rosji, Ukrainy i Białorusi. Agresja Rosji na Ukrainę z pewnością zmieni ten stan. Polscy producenci tuż po wybuchu wojny 24 lutego 2022 wstrzymali sprzedaż eksportową do Rosji oraz zadeklarowali wycofanie się z rynku rosyjskiego i białoruskiego.

Eksport do Ukrainy został ograniczony m.in. ze względu na zmianę potrzeb konsumentów. Działania wojenne zwiększyły zapotrzebowanie na wyroby podstawowe (mydło, szampony, żele pod prysznic oraz inne wyroby toaletowe), zmniejszając zakupy pozostałego asortymentu (perfumy, kosmetyki kolorowe do makijażu). Eksport jest utrudniony z uwagi na toczące się walki i problemy logistyczne.

Większość krajowych producentów podkreśla, że rynki wschodnie są dla nich ważne, lecz nie mają decydującego udziału w całościowym obrocie eksportu. Na pewno zaprzestanie działalności w Rosji i na Białorusi oraz ograniczenie wywozu do Ukrainy wiążą się z poniesieniem strat. Towary na te rynki były odpowiednio zapakowane, dedykowane tamtejszym konsumentom.

Obecna sytuacja geopolityczna będzie skutkować koniecznością przeorientowania działalności eksportowej krajowych producentów i szukaniem odbiorców na innych rynkach. Perspektywicznym kierunkiem jest Azja Południowo-Wschodnia, gdzie wraz ze wzrostem populacji i zamożności zwiększa się zapotrzebowanie na kosmetyki i artykuły higieny osobistej. Coraz większą popularnością cieszą się tam produkty naturalne, bazujące na składnikach organicznych, przeznaczone do pielęgnacji skóry i włosów oraz kosmetyki dla dzieci i mężczyzn. Rozwój e-commerce stwarza szanse zaistnienia markom niszowym, wytwarzanym poza wielkimi światowymi korporacjami.

Odrobieniu strat w handlu zagranicznym może sprzyjać zwiększenie sprzedaży na rynku krajowym, w tym w sklepach niewyspecjalizowanych, jak dyskonty, supermarkety i hipermarkety.

Rynek kosmetyków w Rosji, Białorusi i Ukrainie

Wartość rynku kosmetyków w Rosji, szacowana w 2021 na 12,5 mld euro, jest trzykrotnie wyższa niż w Polsce (3,9 mld euro). Wydatki per capita na kosmetyki w Rosji sięgają 85 euro, podczas gdy w Polsce 102 euro. Największy udział w strukturze sprzedaży ma segment kosmetyków do pielęgnacji osobistej oraz do pielęgnacji skóry. Łącznie stanowią one 68 proc. rosyjskiego rynku. Stosunkowo duży udział w rynku ma segment kosmetyków do makijażu (18 proc,).

Ukraiński i białoruski rynek kosmetyków są znacznie mniejsze, co wynika zarówno z mniejszej liczby ludności, jak i wyraźnie niższych wydatków per capita niż w Rosji. Wartość sprzedaży w Ukrainie w 2021 szacowana jest na 2,2 mld euro, co stanowi równowartość blisko 18 proc. rynku rosyjskiego, a w Białorusi zaledwie na 0,5 mld euro, czyli 4 proc. rynku rosyjskiego.

Przeczytaj również: Polacy solidarni z Ukrainą. Poważnie traktują bojkot firm, które nie opuściły rosyjskiego rynku

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Eksport
21.01.2025 10:44
Popłoch wśród amerykańskich konsumentów: jak nowe cła wpłyną na zakupy perfum
Shutterstock

Nowa administracja prezydencka w USA zapowiada radykalne zmiany, które mogą wpłynąć na ceny produktów codziennego użytku, w tym także luksusowych perfum. Plany nałożenia ceł na towary importowane mogą sprawić, że zakup ulubionego zapachu stanie się mniej dostępny dla konsumentów.

Donald Trump, wracając na prezydencki fotel, obiecuje wprowadzenie nowych taryf celnych na importowane produkty. Według zapowiedzi cła wzrosną o 25 proc. na towary z Kanady i Meksyku oraz o 10 proc. na produkty z Chin. W poprzedniej kadencji Trumpa Amerykanie doświadczyli podobnych działań – wprowadzone wówczas cła na łączną kwotę 380 miliardów dolarów spowodowały wzrost podatków konsumenckich o 80 miliardów dolarów. Tym razem podwyżki dotkną nie tylko podstawowych produktów, takich jak żywność czy paliwo, ale również luksusowe towary, w tym perfumy.

image
Sam Trump oferuje rodakom i rodaczkom perfumy sygnowane swoim nazwiskiem.
Trump Products
Produkcja perfum opiera się na surowcach, które są często importowane z różnych części świata. Naturalne składniki, takie jak olejek różany z Bułgarii, absolut jaśminowy z Egiptu czy oud z Kambodży, należą do najdroższych na rynku. Ich ceny wahają się od 2 000 do nawet 50 000 dolarów za funt. Również syntetyczne substancje, takie jak ambroksan czy damascenon, kosztują od 500 do 1 000 dolarów za funt. Nowe taryfy mogą znacznie podnieść koszty importu tych kluczowych składników, co przełoży się na ceny finalnych produktów.

Chociaż mogłoby się wydawać, że producenci perfum mogą uniknąć podwyżek poprzez zmianę źródeł zaopatrzenia, specyfika składników sprawia, że nie jest to takie proste. Wpływ na jakość składników mają czynniki takie jak klimat, gleba czy powietrze, dlatego wiele z nich można pozyskiwać wyłącznie w określonych regionach. Na przykład Rose de Mai, ceniony olejek różany, produkowany jest wyłącznie w Grasse we Francji, a jego pozyskanie wymaga ogromnej ilości płatków róż i precyzyjnej pracy.

Według raportu Mintel z 2024 roku, 23 proc. dorosłych Amerykanów wydaje ponad 60 dolarów na swoje ulubione perfumy, uznając je za przystępną formę luksusu. Jednak wraz z wprowadzeniem ceł, ta dostępność może zostać ograniczona. Podwyżki cen perfum wynikające z wyższych kosztów importu surowców i opakowań mogą sprawić, że wielu konsumentów zrezygnuje z zakupu zapachów, które do tej pory były istotnym elementem codziennego życia. Perfumy, które często kojarzone są z relaksem, wspomnieniami i poprawą nastroju, mogą wkrótce stać się towarem luksusowym w pełnym tego słowa znaczeniu.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Eksport
20.01.2025 15:32
Zniesienie progu zwolnienia celnego 150 euro – kluczowy krok dla unii celnej UE
Shutterstock

Unia Europejska stoi przed wyzwaniem przeprowadzenia największej od 1968 roku reformy unii celnej. Jednym z głównych elementów tej reformy jest likwidacja progu zwolnienia celnego w imporcie wynoszącego 150 euro. Izba Gospodarki Elektronicznej (e-Izba) podkreśla konieczność nadania temu działaniu najwyższego priorytetu, wskazując na istotne problemy związane z obecnym systemem.

Zgodnie z analizami Komisji Europejskiej, ponad 65 proc. przesyłek importowanych do UE, których deklarowana wartość wynosi mniej niż 150 euro, jest zaniżanych, aby uniknąć opłat celnych i VAT. Takie praktyki naruszają zasady uczciwej konkurencji i prowadzą do znacznych strat dla europejskich przedsiębiorstw. Izba Gospodarki Elektronicznej zwraca uwagę, że zniesienie tego progu pomogłoby uszczelnić system celny, tworząc bardziej równorzędne warunki na rynku.

Obecny system celny wspiera nieuczciwą konkurencję, umożliwiając detalistom spoza UE oferowanie znacznie niższych cen niż europejscy sprzedawcy. Według e-Izby utrzymanie progu 150 euro może jedynie pogłębiać te dysproporcje. Izba apeluje, by zmiany weszły w życie najpóźniej do 2026 roku, niezależnie od zakończenia pełnej reformy unii celnej.

Wprowadzenie zmian, jak podkreśla e-Izba, wymaga również inwestycji w nowoczesne narzędzia, takie jak EU Customs Data Hub. Tylko kompleksowa reforma, łącząca zniesienie progu zwolnienia z usprawnieniem infrastruktury cyfrowej, zapewni skuteczną ochronę europejskich przedsiębiorców i poprawi funkcjonowanie unii celnej w zmieniającym się środowisku globalnym.

Czytaj także: Rynek kosmetyczny odczuje skutki ceł Trumpa, klientów czekają podwyżki

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
22. styczeń 2025 23:20