– Spędziłem w eksporcie polskich kosmetyków kilkanaście lat, to naprawdę była przepiękna, fascynująca historia firm, które nie miały pojęcia, jak to robić. Sam jeździłem od hurtowni do hurtowni pukając i pytając, czy chcą kupić polski szampon. I jakoś się udawało – opowiada Łukasz Barbacki i pokazuje szlaki handlowe z XI-XII wieku. Okazuje się, że to nic dziwnego, że dziś eksportujemy towary do Hongkongu, bo dokładnie to samo robiliśmy w XI wieku.
– Sprzedając kosmetyki do włosów, jeżdżąc samochodem, zorientowałem się, że robię to samo, co średniowieczni kupcy, tyle że oni jeździli wozami, a ja samochodem - wysnuwa analogię Łukasz Barbacki. I przekonuje, że eksport najlepiej zaczynać od sąsiednich krajów. – Sprzedaż blisko – w Czechach, na Słowacji, na Litwie, Łotwie, jest tym, co zawsze polecam. Wejście na bliski rynek nie ma bariery wejścia. Można zacząć od rynków małych, pracować bezpośrednio z klientem – tłumaczy.
Ekspert przestrzega przed mirażem dalekich wypraw i poszukiwania egzotycznych klientów. – Daleko zawsze korci, bo jest genialną kropką na mapie prezesa. Często wartość tego eksportu nie starcza na zakup tej mapy, ale nie szkodzi. Firmy lubią się tym chwalić. Jednak handlując daleko nie do końca znamy te rynki, nie mamy stałego kontaktu z klientem i zostawiamy nasz biznes w rękach dystrybutora – wskazuje.
Barbacki podkreśla także, że część małych firm nie szuka strategii, po prostu chcą sprzedawać swoje towary jak najszerszej liczbie klientów. Eksport jest także bardzo dobrym działaniem PR-owym. – Jeśli zamierzamy firmę sprzedać. Jeśli sprzedajemy kosmetyki na 30 rynkach, brzmi to świetnie – przyznaje ekspert, ale przestrzega, że konkurencja na rynku jest bardzo ostra i żeby faktycznie promować swoja markę, trzeba mieć strategię, działać, wyróżniać się czymś innym niż jakością. Bo dziś polskie, ale też zagraniczne kosmetyki są bardzo dobrej jakości.
– Firmy narzekają na polski rynek, bo jest trudny, nasycony, mocno obsadzony przez duże koncerny. Polska jest na 6. Miejscu pod względem eksportu zagranicę, ale nie robią tego wolumenu mali producenci, ale ogromne korporacje, które w Polsce produkują kosmetyki – podsumowuje Barbacki. Jest więc dużo do zrobienia jeśli chodzi o mniejsze firmy. One nadal mogą poszukiwać rynków, na których chcą zaistnieć.