StoryEditor
Eksport
17.03.2023 00:00

KosmetyczniPL: Na Cosmoprof polskie firmy nie konkurują ze sobą, są społecznością

Blanka Chmurzyńska-Brown, dyrektor generalna Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego i Justyna Żerańska, manager ds. projektów legislacyjnych, w korespondencji z Cosmoprof Bolonii / fot. Polski Związek Przemysłu Kosmetycznego
Polskie firmy kosmetyczne wyraźnie zaznaczyły swoją obecność na tegorocznych targach Cosmoprof w Bolonii. Nie ma przepychu, ale wszyscy cieszą się, że stacjonarne targi nadal się odbywają i że nie wyparły jeszcze market place’y. W rozmowach dominują tematy eksportowe – donoszą z targów Blanka Chmurzyńska-Brown i Justyna Żerańska z Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego, które podczas tej najważniejszej imprezy targowej beauty opowiedzą międzynarodowej publiczności siłach i przewagach kosmetyków „made in Poland”.  

Targi Cosmoprof we włoskiej Bolonii były i pozostają najważniejszym biznesowym wydarzeniem targowym dla polskich firm kosmetycznych. Jak co roku pojawiła się na nich bardzo silna reprezentacja. Z bazy wystawców Cosmoprof wynika, że 144 firmy zbudowały swoje stoiska.

– Już po pierwszych krokach, postawionych w pawilonach 16 i 22 (międzynarodowych), 21 (green & organic) czy w strefie Cosmopack na pewno można stwierdzić, że Polska w tym roku jest widoczna. Co cieszy najbardziej, firmy, które kilka edycji temu zaczynały jako odwiedzające targi, a w kolejnych latach przygotowywały mikro stoiska, dziś uczestniczą w Cosmoprof z imponującymi przestrzeniami i stoiskami – mówi Blanka Chmurzyńska-Brown, dyrektor generalna Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego (KosmetyczniPL).

Nawet ci, którzy nie zdecydowali się na przestrzeń wystawienniczą, są obecni na targach.

– Są w Bolonii, by przyglądać się konkurencji, poznawać trendy, budować relacje. Bo jak powiedział dziś jeden z przedstawicieli Kosmetycznych, w Bolonii firmy nie konkurują ze sobą – to robią na sklepowych półkach. Na Cosmoprof są społecznością i wymieniają się doświadczeniami – dodaje szefowa Związku.

Blanka Chmurzyńska-Brown oraz Justyna Żerańska, manager ds. projektów legislacyjnych w Polskim Związku Przemysłu Kosmetycznego poświęciły pierwszy dzień targów na spotkania z polskimi firmami, z których wiele należy już do tej branżowej organizacji.

– Z wieloma firmami udało się porozmawiać dłużej – nie tylko o rzeczywistości Cosmoprof, lecz także o bieżących palących tematach. Kosmetyczni pytają o regulacje krajów trzecich, o certyfikaty wolnej sprzedaży, o rynki dalekowschodnie. Widać, że koncentracja na eksporcie jest duża. Polskie firmy coraz częściej udowadniają, że nie ma rynków nie do zdobycia, a szeroko zakrojona ekspansja eksportowa to po prostu pewien etap rozwoju przedsiębiorstwa, do którego dochodzi się wytężoną pracą – mówi Justyna Żerańska.

Według przedstawicielek Związku tę edycję targów Cosmoprof wyróżnia od poprzednich, zwłaszcza tych z lat 2016-2017, brak widocznego przepychu, wymuszony niejako sytuacją ekonomiczną.

– Ale same firmy mówią, że różne imprezy targowe, w tym Cosmoprof Bolonia to wydarzenia, które ciężko przeliczyć na zwrot z podjętej inwestycji. Czasami są to korzyści bardziej, a czasami mniej wymierne, ale trzeba tu być. Te targi to wartość sama w sobie i uczestnicy cieszą się nimi, póki są – bo coraz głośniej słychać w wielu rozmowach, że być może e-commerce i market place’y już niedługo wyprą tradycyjną dystrybucję – podkreśla Blanka Chmurzyńska-Brown.

Polski Związek Przemysłu Kosmetycznego zawsze uczestniczy w Cosmoprof i zaznacza swoją obecność, jako organizacja, która skupia ponad 250 firm, w tym producentów i dystrybutorów kosmetyków, laboratoria, firmy doradcze i ośrodki dydaktyczne, a także ich partnerów okołobranżowych – dostawców opakowań i surowców.  Co roku głównym celem Związku jest promocja polskiej branży kosmetycznej.

– Dzięki długoletniej obecności i relacjom z samymi organizatorami Cosmoprof Bolonia zostaliśmy poproszeni o wykład w głównej agendzie Cosmo Forum. 17 marca aż dwukrotnie opowiemy o siłach i przewagach kosmetyków „made in Poland”. Pierwszy raz ze sceny World Massage Meeting, drugi – podczas seminarium organizowanego przez konsula generalnego RP w Mediolanie w hali Fiera Cosmoprof – mówi Blanka Chmurzyńska-Brown.

Na tegorocznych targach nie powstało polskie stoisko narodowe, firmy kosmetyczne nie wiedzą jeszcze także, czy i w jakim zakresie będą mogły liczyć na unijne dotacje na rozwój eksportu, jak było to w minionych latach. Przypomnijmy, że branża kosmetyczna była jedną z 12 branż wytypowanych przez polski rząd do promocji polskiej marki na świecie, a tym samym wspieranych w rozwoju i w eksporcie ze środków finansowych Unii Europejskiej. 

Czytaj także: Rozpoczęły się targi Cosmoprof Bologna 2023. Zobacz stoiska polskich firm

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Eksport
30.01.2025 16:38
Chiński Nowy Rok a gospodarka: jak święto wpływa na światowy handel?
Canva

Chiński Nowy Rok, znany również jako Księżycowy Nowy Rok, rozpoczyna się 29 stycznia i zwiastuje początek Roku Węża. To nie tylko jedno z najważniejszych świąt w Azji, ale również kluczowy okres dla globalnego handlu. W ciągu ostatnich lat Księżycowy Nowy Rok stał się sezonem zakupowym o skali porównywalnej do Bożego Narodzenia, a europejskie firmy coraz częściej dostrzegają jego potencjał sprzedażowy.

Księżycowy Nowy Rok to okres wzmożonych wydatków, szczególnie w Azji. W 2024 roku sprzedaż detaliczna w Chinach osiągnęła prawie 800 miliardów juanów (około 440 miliardów złotych), co pokazuje skalę ekonomiczną tego wydarzenia. Choć to święto jest tradycyjnie związane z krajami takimi jak Chiny, Wietnam czy Korea, jego komercyjny aspekt przyciąga uwagę firm i konsumentów na całym świecie. W Europie, a także w Polsce, coraz więcej marek wprowadza tematyczne promocje i specjalne edycje produktów inspirowane symboliką Księżycowego Nowego Roku.

Nowe szanse dla europejskich sprzedawców

Dla europejskich firm rosnąca popularność tego święta to okazja do rozwoju strategii marketingowych i ekspansji na zagraniczne rynki. Wzrost globalnej sprzedaży online sprawia, że konsumenci, nawet jeśli nie obchodzą Księżycowego Nowego Roku, chętnie korzystają z sezonowych rabatów. Według danych AliExpress, w 2025 roku aż 70,53 proc. polskich konsumentów planuje zakupy związane z ich hobby i pasjami, co wskazuje na gotowość do eksplorowania nowych trendów zakupowych. Wykorzystanie tego okresu w działaniach promocyjnych może pomóc europejskim firmom w zwiększeniu rozpoznawalności i sprzedaży zarówno na rynkach lokalnych, jak i międzynarodowych.

Globalizacja sezonów zakupowych

Księżycowy Nowy Rok to przykład na to, jak lokalne tradycje mogą przenikać do globalnego rynku konsumenckiego. Coraz więcej europejskich miast organizuje wydarzenia związane z tym świętem, a marki dostosowują swoje kampanie do międzynarodowej publiczności. E-commerce odgrywa kluczową rolę w globalizacji sezonów zakupowych, umożliwiając sprzedawcom docieranie do klientów z różnych części świata. Księżycowy Nowy Rok to nie tylko czas rodzinnych spotkań i tradycyjnych obrzędów, ale także rosnący fenomen handlowy, który coraz mocniej zaznacza swoją obecność w Europie.

Dla eksporterów Księżycowy Nowy Rok to kluczowy okres wzmożonego popytu, który może znacząco wpłynąć na roczne wyniki sprzedaży. W krajach azjatyckich, takich jak Chiny, Wietnam czy Korea Południowa, konsumenci przed świętem dokonują masowych zakupów – zarówno prezentów, jak i produktów związanych z przygotowaniami do uroczystości. W efekcie rośnie zapotrzebowanie na towary importowane, zwłaszcza luksusowe, kosmetyki, elektronika i produkty premium. Dla europejskich eksporterów oznacza to konieczność wcześniejszego planowania logistyki i dostaw, aby zdążyć przed okresem największego zainteresowania zakupowego. Ponadto, globalne platformy e-commerce umożliwiają sprzedawcom bezpośrednie dotarcie do azjatyckich konsumentów, co sprawia, że Księżycowy Nowy Rok staje się nie tylko regionalnym, ale i światowym impulsem dla handlu międzynarodowego.

Czytaj też: Guerlain przywitał Rok Węża wyjątkowym flakonem

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Eksport
21.01.2025 10:44
Popłoch wśród amerykańskich konsumentów: jak nowe cła wpłyną na zakupy perfum
Shutterstock

Nowa administracja prezydencka w USA zapowiada radykalne zmiany, które mogą wpłynąć na ceny produktów codziennego użytku, w tym także luksusowych perfum. Plany nałożenia ceł na towary importowane mogą sprawić, że zakup ulubionego zapachu stanie się mniej dostępny dla konsumentów.

Donald Trump, wracając na prezydencki fotel, obiecuje wprowadzenie nowych taryf celnych na importowane produkty. Według zapowiedzi cła wzrosną o 25 proc. na towary z Kanady i Meksyku oraz o 10 proc. na produkty z Chin. W poprzedniej kadencji Trumpa Amerykanie doświadczyli podobnych działań – wprowadzone wówczas cła na łączną kwotę 380 miliardów dolarów spowodowały wzrost podatków konsumenckich o 80 miliardów dolarów. Tym razem podwyżki dotkną nie tylko podstawowych produktów, takich jak żywność czy paliwo, ale również luksusowe towary, w tym perfumy.

image
Sam Trump oferuje rodakom i rodaczkom perfumy sygnowane swoim nazwiskiem.
Trump Products
Produkcja perfum opiera się na surowcach, które są często importowane z różnych części świata. Naturalne składniki, takie jak olejek różany z Bułgarii, absolut jaśminowy z Egiptu czy oud z Kambodży, należą do najdroższych na rynku. Ich ceny wahają się od 2 000 do nawet 50 000 dolarów za funt. Również syntetyczne substancje, takie jak ambroksan czy damascenon, kosztują od 500 do 1 000 dolarów za funt. Nowe taryfy mogą znacznie podnieść koszty importu tych kluczowych składników, co przełoży się na ceny finalnych produktów.

Chociaż mogłoby się wydawać, że producenci perfum mogą uniknąć podwyżek poprzez zmianę źródeł zaopatrzenia, specyfika składników sprawia, że nie jest to takie proste. Wpływ na jakość składników mają czynniki takie jak klimat, gleba czy powietrze, dlatego wiele z nich można pozyskiwać wyłącznie w określonych regionach. Na przykład Rose de Mai, ceniony olejek różany, produkowany jest wyłącznie w Grasse we Francji, a jego pozyskanie wymaga ogromnej ilości płatków róż i precyzyjnej pracy.

Według raportu Mintel z 2024 roku, 23 proc. dorosłych Amerykanów wydaje ponad 60 dolarów na swoje ulubione perfumy, uznając je za przystępną formę luksusu. Jednak wraz z wprowadzeniem ceł, ta dostępność może zostać ograniczona. Podwyżki cen perfum wynikające z wyższych kosztów importu surowców i opakowań mogą sprawić, że wielu konsumentów zrezygnuje z zakupu zapachów, które do tej pory były istotnym elementem codziennego życia. Perfumy, które często kojarzone są z relaksem, wspomnieniami i poprawą nastroju, mogą wkrótce stać się towarem luksusowym w pełnym tego słowa znaczeniu.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
23. luty 2025 09:59