StoryEditor
Eksport
03.09.2020 00:00

Gospodarka na kwarantannie - jak polskie firmy wydostają się z kryzysu?

Na początku kwietnia 18 proc. badanych przedsiębiorstw nie miało płynności finansowej, a tylko 26 proc. firm oceniało, że będą mogły funkcjonować na rynku powyżej 3 miesięcy. Na początku lipca już tylko 5 proc. firm cierpiało na  brak płynności finansowej, a aż 60 proc. przedsiębiorstw posiadało środki finansowe na przetrwanie powyżej 3 miesięcy. Uspokoiła się też sytuacja dotycząca planów kadrowych w przedsiębiorstwach - informuje Polski Instytut Ekonomiczny.

Jak wynika z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego „Gospodarka na kwarantannie. Polska na tle Europy”,  na początku kwietnia zmniejszenie zatrudnienia deklarowało 28 proc. badanych firm, ale już na początku lipca jedynie 6 proc. Aż 75 proc. firm przewidywało na początku lockdownu, że wychodzenie z pandemii nie przekroczy roku. Dziś blisko jedna trzecia zakłada, że stan ten potrwa wiele lat.

Raport stanowi podsumowanie badań, które Polski Instytut Ekonomiczny przeprowadził wraz Polskim Funduszem Rozwoju z na polskich przedsiębiorstwach w okresie od początku kwietnia do początku lipca 2020 r. Badania te pokazują, jak wyglądała polska gospodarka w okresie kwarantanny, ale też jak zmieniała się w czasie: najpierw pod wpływem lockdownu, a potem pod wpływem jego znoszenia.

- W celu podsumowania opinii przedsiębiorców wyrażanych podczas sześciu fal badań zbudowaliśmy syntetyczny Wskaźnik Nastrojów Przedsiębiorców uwzględniający opinie odnoszące się do wartości sprzedaży, liczby nowych zamówień, subiektywnej oceny płynności finansowej oraz planowanych zmian w zatrudnieniu i wynagrodzeniu pracowników. Wskazuje on na wyraźną poprawę sytuacji: z poziomu -36,1 punktów na początku kwietnia wzrósł do +9,9 punktów na początku lipca. Jego wzrost ściśle wiązał się z odmrażaniem gospodarki od połowy maja, a także z wprowadzeniem przez polski rząd tarcz antykryzysowych. W pierwszej kolejności pozytywne reakcje widać było ze strony firm produkcyjnych, w połowie czerwca dołączyły do nich przedsiębiorstwa handlowe – mówi Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Polska gospodarka na tle Unii Europejskiej

W marcu 2020 r. spadek produkcji przemysłowej we wszystkich państwach Unii Europejskiej w porównaniu z lutym wyniósł 10,8 proc., a w kwietniu pogłębił się w odniesieniu do poprzedniego miesiąca do 18,2 proc. Były to rekordowe miesięczne spadki w historii pomiarów Eurostatu, znacznie przewyższające wyniki związane z kryzysem finansowym pod koniec 2008 r. i na początku 2009 r.

W Polsce spadki produkcji sprzedanej przemysłu były w marcu na tle unijnej średniej znacznie mniejsze (7,4 proc.), ale już w kwietniu ją przebiły (21,1 proc.). W 27 państwach Unii Europejskiej lockdown spowodował w marcu spadek sprzedaży detalicznej w porównaniu z poprzednim miesiącem o 9,8 proc. oraz o kolejne 11,4 proc. w kwietniu. Polskie firmy odczuły konsekwencje obostrzeń nieco słabiej: spadek wyniósł 7,1 proc. w marcu oraz 7,7 proc. w kwietniu.

Odmrażanie gospodarki na przełomie kwietnia i maja doprowadziło do wzrostu wartości sprzedaży detalicznej w państwach Unii Europejskiej o 16,4 proc., a w Polsce o 10,1 proc. W efekcie tego wartość sprzedaży detalicznej w maju wyniosła w Unii Europejskiej 93,0 proc. wartości z lutego, a więc sprzed pandemii, zaś w Polsce – 94,4 proc. Polskie firmy radziły sobie zatem nieco lepiej niż europejskie.

Badania przeprowadzone przez PFR i PIE wykazały, że najgorszym momentem dla polskich przedsiębiorstw był koniec kwietnia, gdy ponad 2/3 spośród badanych firm deklarowało spadki sprzedaży, a wzrosty jedynie 7 proc. W maju sytuacja poprawiła się: spadek zanotowało 43 proc. firm, a wzrost 20 proc. Na początku lipca odsetek przedsiębiorstw wskazujących na spadki sprzedaży zmniejszył się do 36. Równocześnie w całym badanym okresie z kryzysem wywołanym pandemią lepiej radziły sobie duże i średnie przedsiębiorstwa – podkreśla Paula Kukołowicz, analityczka PIE, współautorka raportu.

Zmiany wywołane przez pandemię na rynku pracy

Pandemia koronawirusa wpłynęła na wzrost poziomu bezrobocia rejestrowanego w Polsce. Jego stopa wyniosła w czerwcu 2020 r. 6,1 proc., a w urzędach pracy zarejestrowanych było 1,03 mln bezrobotnych, co oznacza wzrost o 150 tys. osób w stosunku do analogicznego okresu 2019 r. Pierwsze sygnały rosnącego bezrobocia obserwowaliśmy w kwietniu, kiedy to liczba osób zarejestrowanych wzrosła o 56,4 tys. w porównaniu do marca, w maju zwiększyła się o 45,9 tys., a w czerwcu o 14,8 tys. osób.

- W przedsiębiorstwach zatrudniających powyżej 9 osób w kwietniu nastąpił spadek wynagrodzeń realnych brutto o 3,6 proc. oraz w maju o 2,8 proc. w relacji do poprzednich miesięcy. Obserwowane w tych miesiącach niższe wynagrodzenia prawdopodobnie wynikały z wprowadzonej w ramach pierwszej tarczy antykryzysowej możliwości czasowego obniżenia pensji pracownikom o 20 proc., czemu towarzyszyło czasowe obniżenie wymiaru pracy. Z kolei dane za czerwiec zaskoczyły większym od oczekiwań wzrostem wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw – o 2,6 proc. w porównaniu z miesiącem poprzednim  oraz 3,6 proc. w porównaniu z czerwcem 2019 r. – tłumaczy Katarzyna Dębkowska, kierownik zespołu foresightu gospodarczego PIE, współautorka raportu.

Z perspektywy czasu można zauważyć, że pierwsze reakcje przedsiębiorców na pandemię były naznaczone paniką. Na początku kwietnia plany zmniejszenia zatrudnienia deklarowało 28 proc. badanych firm, ale już w połowie miesiąca odsetek ten spadł do 14 proc., a rzeczywiste redukcje w marcu i kwietniu przeprowadziło 12 proc. firm. Na początku lipca zwolnienia planowało już tylko 6 proc. ankietowanych firm – dodaje Katarzyna Dębkowska.

Wiosenna prognoza Komisji Europejskiej zrewidowała przewidywania odnośnie do stopy bezrobocia. W przypadku Polski ma ona wynieść 7,5 proc. (w stosunku do zapowiadanych jesienią 3,6 proc.), a dla całej Unii Europejskiej – 9 proc. (jesienią prognozowano 6,2 proc.). Jednak według danych GUS do czerwca 2020 r. w Polsce nastąpił niewielki wzrost bezrobocia, co pozwala sądzić, że sytuacja nie ulegnie gwałtownej zmianie w kolejnych miesiącach i nie osiągnie ono poziomu prognozowanego przez Komisję Europejską.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Eksport
22.04.2025 14:59
Ceny perfum w USA wzrosną o 6-7 proc. – to odpowiedź Interparfums na cła Trumpa
Jimmy Choo jest marką perfum, przynoszącą koncernowi Interparfums największe dochody   IG interparfums_official

Interparfums, producent perfum z Francji, planuje podniesienie cen swoich produktów na terenie USA 6 do 7 proc. już od 1 sierpnia. To odpowiedź na nałożenie 10-procentowych ceł na towary importowane. Interparfums ma w swoim portfolio perfumy kilku globalnym marek modowych, takich jak Coach, Jimmy Choo, Montblanc i Lacoste.

Nie przeprowadziliśmy jeszcze dokładnych obliczeń, ale myślę że w tym roku poniesiemy dodatkowe wydatki w granicach od 5 do 6 milionów euro – zapowiedział dyrektor generalny Interparfums Philippe Benacin podczas dorocznego walnego zgromadzenia akcjonariuszy w Paryżu.

Obecnie Stany Zjednoczone są dla Interparfums największym rynkiem, przynoszącym w 2024 roku 38 proc. całkowitych przychodów firmy. Jak dodał też Benacin, firma pomimo przewidywanego wpływu ceł miała w USA “bardzo mocny pierwszy kwartał”. Oficjalne wyniki Interparfums za pierwszy kwartał zostaną opublikowane 24 kwietnia.

Benacin potwierdził ponadto odnowienie umowy licencyjnej z amerykańską marką Coach, obowiązującej do 2031 roku. W 2024 roku perfumy marki Coach wygenerowały dla Interparfums 43 mln euro zysków ze sprzedaży, co czyni je jedną z najlepiej sprzedających się licencji grupy po Jimmy Choo, która przyniosła 56,3 mln euro.

Ogółem Interparfums odnotowało 10-procentowy wzrost zysku netto w 2024 roku.

Czytaj też: Coach przedłuża umowę licencyjną na swoje perfumy z Interparfums

Marzena Szulc
ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Eksport
15.04.2025 13:32
Korea Południowa uruchamia fundusz wspierający branżę K-beauty o wartości 40 miliardów wonów
Hebe

Ministerstwo Małych i Średnich Przedsiębiorstw oraz Start-upów w Korei Południowej ogłosiło utworzenie specjalnego funduszu dedykowanego branży kosmetycznej. Fundusz o wartości 40 miliardów wonów (około 27 milionów dolarów amerykańskich) ma wspierać start-upy z sektora K-beauty i obejmuje cały łańcuch dostaw kosmetyków w kraju. To pierwsza tego typu inicjatywa w Korei Południowej, realizowana we współpracy publiczno-prywatnej. Głównymi inwestorami funduszu zostały wiodące firmy zajmujące się produkcją kontraktową kosmetyków — Kolmar Korea i Cosmax Inc.

Inicjatywa pojawiła się w odpowiedzi na rosnące obawy związane z potencjalnym wprowadzeniem przez Stany Zjednoczone 25-procentowych ceł wzajemnych. Choć jeszcze nie weszły one w życie, ich zapowiedź już teraz budzi niepokój wśród eksporterów. Branża kosmetyczna stanowi kluczowy sektor eksportowy południowokoreańskich MŚP. W 2023 roku wartość zagranicznej sprzedaży kosmetyków z Korei osiągnęła poziom 6,8 miliarda dolarów amerykańskich, co czyni ją liderem wśród kategorii eksportowych w tym segmencie przedsiębiorstw.

Fundusz ma na celu nie tylko ochronę sektora kosmetycznego przed skutkami geopolitycznych napięć i ryzyk handlowych, lecz także zwiększenie konkurencyjności koreańskich marek na rynkach międzynarodowych. Władze Korei liczą, że strategiczne inwestycje pozwolą firmom przetrwać ewentualne turbulencje i wzmocnić ich pozycję globalną. K-beauty już od lat uchodzi za symbol innowacyjności i wysokiej jakości, a także za ważny element „miękkiej siły” kulturowej Korei Południowej.

Utworzenie funduszu wpisuje się w szerszą strategię wspierania innowacyjnych gałęzi przemysłu oraz zabezpieczania przyszłości koreańskiej gospodarki. Zwiększenie odporności sektora kosmetycznego ma kluczowe znaczenie w obliczu zmieniających się warunków globalnego handlu. Inwestycje tego typu mają również zachęcać młode, dynamiczne firmy do ekspansji zagranicznej i rozwijania nowych technologii, które umocnią pozycję Korei Południowej jako światowego lidera w dziedzinie urody.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
23. kwiecień 2025 14:51