StoryEditor

Dior stworzył innowacyjną, upiększającą maskę LED

Dior połączył siły z francuską, innowacyjną firmą oświetleniową Lucibel, aby skomercjalizować technologię masek upiększających LED – poinformował portal WWD.

Dior nawiązał współpracę z francuską firmą oświetleniową Lucibel w celu wykorzystania i komercjalizacji technologii masek LED.

Nad maską upiększającą pracował wraz z Lucibel, projektant Diora, Olivier Lapidus i po 18 miesiącach badań nad technologią LED stworzono maskę upiększającą bez recepty OVE, która ma podobno o wiele silniejsze działanie niż inne tego typu produkty dostępne na rynku.

Projektant Olivier Lapidus już od lat bada technologię LED, a w 1999 r. pokazał na wybiegu pierwszą „świecącą sukienkę”, stworzoną przy użyciu specjalnie technologii żakardowej i światłowodowej. Twórczość Lapidusa została również wykorzystana w dziedzinie nauki, aby pomóc w leczeniu dzieci z żółtaczką.

Z Diorem skontaktował się z Frédéric Granotier, założyciel i prezes Lucibel, w sprawie możliwej współpracy. Zaprezentowano Diorowi istniejącą już maskę kosmetyczną Lucibel do użytku półprofesjonalnego oraz kremy, które mają być z nią stosowane w celu zwalczania zmarszczek na twarzy.

Po miesiącach współpracy powstała maska kosmetyczna OVE, która posiada dwa patenty, nową ergonomię i wykorzystuje technologię fotobiomodulacji.

Fotobiomodulacja LED, specjalność Lucibel od ośmiu lat, wykorzystuje zimne czerwone światło do stymulacji i regeneracji komórek. Ilość emitowanego światła różni się na każdym centymetrze kwadratowym twarzy w celu uzyskania największej wydajności.

Dior twierdzi, że już od pierwszej sesji i już po 12 minutach wdać efekty, a po miesiącu, przy dwóch sesjach tygodniowo, skóra jest zdrowsza, wygładzona, cera jest wyrównana, a jej blask jest zwiększony o 10 razy. Maska ma być 20 razy silniejsza niż jakakolwiek wcześniej dostępna na rynku.

Nowy produkt został zaprezentowany w Dior Cheval Spa Blanc Paris, a wkrótce pojawi się we wszystkich spa Dior. Przenośna wersja do użytku domowego, w cenie 3150 euro, będzie dostępna w butikach Dior i na dior.com od stycznia 2023.

Przeczytaj również: Dior mianował Teresę Tarmey światowym ekspertem w dziedzinie pielęgnacji skóry

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Comarch: Polskie przedsiębiorstwa nadal mają problemy z cyfryzacją
Cyfryzacja to nieuchronna przyszłość biznesu — ale także ewidentnie problem dla przedsiębiorców.Kaboompics

Cyfryzacja w polskich firmach stoi przed wieloma wyzwaniami, choć przedsiębiorcy coraz lepiej rozumieją jej znaczenie i chcą inwestować w nowe technologie, w tym sztuczną inteligencję. Najnowszy raport PMR Market Experts i Comarch ujawnia szczegóły dotyczące stopnia zaawansowania cyfryzacji w Polsce.

Raport „Made in Poland. Jak przebiega cyfrowa transformacja w średnich i dużych polskich przedsiębiorstwach” przygotowany przez PMR Market Experts na zlecenie Comarch przedstawia szczegółową analizę stanu cyfryzacji w polskich firmach. Wyniki badania pokazują, że aż 38 proc. przedsiębiorstw wciąż korzysta z papierowych dokumentów, a 58 proc. ręcznie wprowadza dane produkcyjne. Wyzwania te hamują rozwój technologiczny i utrudniają efektywne zarządzanie procesami w firmach.

Jednym z kluczowych aspektów raportu jest wskazanie zainteresowania inwestycjami w sztuczną inteligencję – 75 proc. firm odczuwa presję jej wdrażania, jednak tylko 49 proc. wie, jak efektywnie wykorzystać AI w swoich procesach. W dodatku 44 proc. badanych przedsiębiorstw przyznaje, że nie podjęło jeszcze konkretnych kroków związanych z dostosowaniem się do wymogów Krajowego Systemu e-Faktur, co stanowi duże wyzwanie na przyszłość.

Mimo trudności, polskie firmy doceniają lokalnych dostawców technologii – 73 proc. organizacji uważa, że krajowi producenci IT posiadają lepszą wiedzę o lokalnym prawie i potrafią tworzyć oprogramowanie zgodne z przepisami. Badanie uwidacznia także rosnącą świadomość korzyści płynących z digitalizacji: 68 proc. respondentów wskazuje na konieczność cyfryzacji obiegu dokumentów, a 67 proc. na automatyzację procesów, co może przyczynić się do poprawy wydajności o 55 proc..

Czytaj także: Dlaczego Comarch nie poradził sobie z wszystko.pl? Czy z Allegro nie da się konkurować? [ANALIZA]

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Nailpro: Tylko 28 proc. firm testuje kosmetyki mikrobiologicznie na każdym etapie produkcji
Badania mikrobiologiczne to forma zabezpieczania konsumenta końcowego przed niebezpiecznymi bakteriami i innymi drobnoustrojami.Shutterstock

Zanieczyszczenie mikrobiologiczne stanowi jedno z głównych zagrożeń dla bezpieczeństwa kosmetyków, co przez lata było powodem wielu wycofań produktów z rynku. Mimo że liczba wycofań w Stanach Zjednoczonych w ostatnich latach drastycznie spadła, problem nadal wymaga szczególnej uwagi na etapie rozwoju produktów kosmetycznych.

Zanieczyszczenie mikrobiologiczne w kosmetykach było przez wiele lat jedną z najczęstszych przyczyn wycofywania produktów z rynku. Jak zauważa Nailpro, problem ten szczególnie zyskał na znaczeniu wraz z wprowadzeniem “alternatywnych” konserwantów, które miały na celu poprawę składu kosmetyków. Warto jednak podkreślić, że ostatnio liczba wycofań kosmetyków w USA znacząco spadła. To pozytywny trend, który może wskazywać na coraz skuteczniejsze metody kontroli jakości w przemyśle kosmetycznym.

W kontekście częstotliwości testowania kosmetyków pod kątem zanieczyszczeń mikrobiologicznych, Nailpro zadało pytanie branży, jak często takie testy są przeprowadzane. Wyniki ankiety pokazały, że 45 proc. producentów testuje swoje produkty dopiero na etapie końcowym. Tylko 28 proc. firm testuje kosmetyki na każdym etapie produkcji, co mogłoby minimalizować ryzyko zanieczyszczeń. Natomiast 27 proc. firm przeprowadza testy jedynie w określonych momentach rozwoju produktu, co sugeruje, że wciąż istnieje przestrzeń na poprawę kontroli jakości w tej dziedzinie.

Według Microbe Investigations Switzerland, niektóre z najgroźniejszych bakterii, które mogą zanieczyścić kosmetyki, to między innymi Staphylococcus aureus, Pseudomonas aeruginosa oraz Escherichia coli. Staphylococcus aureus może prowadzić do poważnych chorób skórnych, takich jak zapalenie skóry, czy nawet do zespołu wstrząsu toksycznego. Pseudomonas aeruginosa, często występująca w preparatach na bazie wody, stanowi zagrożenie szczególnie dla osób o osłabionej odporności. Natomiast Escherichia coli może wywoływać zakażenia układu pokarmowego, co jest szczególnie niebezpieczne w przypadku kosmetyków przeznaczonych do stosowania w okolicach ust.

Oprócz bakterii, zagrożenie stanowią również drożdże i pleśnie. Candida albicans jest drożdżakiem, który może powodować infekcje skórne i inne problemy zdrowotne. Z kolei pleśń, taka jak Aspergillus niger, może prowadzić do problemów z oddychaniem i infekcji skórnych. Niebezpieczne są także pleśnie z gatunku Penicillium, które mogą wywoływać reakcje alergiczne oraz przyczyniać się do szybszego psucia się kosmetyków, co wpływa na ich trwałość i bezpieczeństwo użytkowania.

Czytaj także: Unilever i Accenture rozszerzają partnerstwo strategiczne, by stosować generatywną AI w celu zwiększenia produktywności

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
23. listopad 2024 15:26