W zeszłym roku usłyszeliśmy, że Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) postanowił przyjrzeć się bliżej influencerom i ich kampaniom reklamowym w mediach społecznościowych. Dowiedzieliśmy się, że nie wszyscy postępowali zgodnie z wytycznymi, a niektórzy musieli za to słono zapłacić. UOKiK zamierza teraz przejąć kontrolę nad kolejnym obaszarem: markami kosmetycznymi i modowymi, które niesłusznie reklamują się jako świadome, ekologiczne i proekologiczne, a nawet aktywistyczne — a tak naprawdę uprawiają greenwashing.
Greenwashing to forma reklamy lub marketingu, w której zielony PR i zielony marketing są zwodniczo wykorzystywane do przekonania opinii publicznej, że produkty, cele i polityka organizacji są przyjazne dla środowiska. Firmy, które celowo podejmują strategie komunikacji greenwashing, często robią to, aby zdystansować się od błędów środowiskowych swoich lub swoich dostawców.
TerraChoice, dział doradztwa środowiskowego UL (globalna firma zajmująca się nauką o bezpieczeństwie), opisał w 2007 roku „siedem grzechów greenwashingu” w celu ilościowego określenia wzrostu greenwashingu:
- Ukryty kompromis: twierdzenie, że produkt jest „ekologiczny” w oparciu o nieracjonalnie wąski zestaw atrybutów bez uwzględnienia innych ważnych kwestii środowiskowych.
- Brak dowodu: roszczenie, którego nie można uzasadnić łatwo dostępnymi informacjami ani wiarygodną certyfikacją strony trzeciej.
- Niejasność: oświadczenie, które jest tak słabo zdefiniowane lub szerokie, że jego prawdziwe znaczenie może zostać źle zrozumiane przez konsumenta. Na przykład „całkowicie naturalny” niekoniecznie oznacza, że produkt jest ekologiczny.
- Czczenie fałszywych etykiet: twierdzenie, które za pomocą słów lub obrazów sprawia wrażenie poparcia strony trzeciej, np. fundacji, jeśli takowe nie istnieje.
- Nieistotność: stwierdzenie, które może być zgodne z prawdą, ale nieważne lub nieprzydatne dla konsumentów poszukujących produktów przyjaznych dla środowiska.
- Mniejsze zło: stwierdzenie, które może być prawdziwe w ramach kategorii produktów, ale może odwrócić uwagę konsumentów od większego wpływu całej kategorii na środowisko.
- Łgarstwo: twierdzenie, które jest po prostu fałszywe.
UOKiK podkreślił, że traktuje tę kwestię poważnie, ponieważ kwestie środowiskowe mogą mieć kluczowe znaczenie dla konsumentów przy wyborze produktu lub usługi. Dlatego komunikacja przedsiębiorstw w tym zakresie musi być rzetelna. Co sprawdza UOKiK? W skrócie: czy deklaracje firmy znajdują odzwierciedlenie w jej codziennej działalności. Jeśli to tylko puste słowa, przedsiębiorcy mogą zostać ukarani za naruszenie zbiorowych interesów klientów.
Do tej pory UOKiK wziął pod lupę osiem znanych marek — Bielendę Kosmetyki Naturalne, H&M Hennes & Mauritz, KappAhl Polska, Dr Irena Eris, Allegro, L‘Oréal Polska, LPP i Zara Polska. Kary za wprowadzanie konsumentów w błąd mogą sięgać nawet 10 proc. przychodów, które dla tak dużej marki mogą oznaczać bardzo wysokie kwoty.
Czytaj także: Ekoznaki na opakowaniach pomagają w podjęciu decyzji o zakupie produktu