– Zamknięte galerie handlowe, wyludnione centra miast, obostrzenia sanitarne spowodowały znaczny spadek obrotów Rossmanna. W najważniejszych sklepach sieć odnotowała 50-90 proc. spadki sprzedaży. Równocześnie wynajmujący powierzchnię żądali zapłaty całości czynszów – skarży się Marek Maruszak, prezes Rossmann SDP w wywiadzie dla dziennika „Rzeczpospolita”.
Jednak sieć postanowiła nie dopuścić do zwolnień i obniżek wynagrodzeń, a nawet przyznała specjalne premie za pracę w trudnych warunkach. W rezultacie wynik finansowy jest o blisko 200 mln zł mniejszy od założonego w budżecie.
– Mimo to firma jest w dobrej kondycji – zapewnił Marek Maruszak na łamach „Rzeczpospolitej". W związku z tym Rossmann utrzymał swoje zaangażowanie na rzecz społeczeństwa, m.in. wciąż prowadzona jest akcja „Pomagamy jak umiemy”.
W wywiadzie czytamy, że sprzedaż Rossmanna w styczniu i na początku lutego jest na dobrym poziomie. Klienci odwiedzają drogerię coraz liczniej.
– Pomogła nam też likwidacja „godzin dla seniorów”, gdyż straty wynikające z mniejszej w tych godzinach liczby klientów szły w miliony – zdradził prezes Rossmanna.
W ubiegłym roku Rossmann otworzył w Polsce prawie 100 drogerii. W tym – zgodnie z zapewnieniami Marka Maruszaka – ma być podobnie.
Czytaj także: Rossmann: 1500 drogerii w Polsce i nie ma sobie równych
W pandemii Rossmann poradził sobie, obniżając ceny na podstawowe produkty. Tym sposobem zachęcał konsumentów do kupowania. Sieć zainstalowała też kasy samoobsługowe we wszystkich swoich drogeriach. W sumie jest ich już 2 tys. Klienci uzyskali też możliwość bezdotykowych płatności poprzez funkcję RossmannGO w aplikacji.
– Cały czas wprowadzamy zmiany technologiczne, które mają ułatwić zakupy naszym klientom i usprawnić pracę naszych pracowników. Nie po to by ich zastąpić, tylko po to, by mogli się skupić na kontaktach z klientami – wyjaśnił prezes sieci Rossmann.
Przyznał równocześnie, że spadło zainteresowanie kosmetykami do makijażu, stylizacji włosów i perfumami, ale uważa, że nie jest to trwały trend, a jedynie chwilowy efekt pandemii
Odniósł się także do podatku od sprzedaży detalicznej.
– To dla nas kolejny, potężny cios. Z tytułu podatku CIT wpłaciliśmy do budżetu państwa za 2020 rok 176 mln zł. Podatek od sprzedaży obciąży nas dodatkowo kwotą około 120 mln zł – czytamy w wywiadzie opublikowanym na łamach dziennika „Rzeczpospolita”.