Miya Cosmetics, choć należy do młodych polskich marek kosmetycznych, jest już marką mocno osadzoną w polskim rynku i mającą zaplecze „miyaholiczek”. Dzięki bardzo sprawnym działaniom w mediach społecznościowych, marce udało się nie tylko skuteczne wejść na bardzo konkurencyjny i nasycony polski rynek, ale także utrzymać na nim i nadal dynamicznie rozwijać. Po zbudowaniu stabilnej pozycji w kraju i po zmianach właścicielskich, kiedy Miya została kupiona od założycielek marki przez firmę TDJ, rozpoczął się proces budowania dystrybucji marki na rynkach zagranicznych.
Łukasz Barbacki, który od roku zajmuje się budowaniem eksportu dla marki Miya, przyznaje wprost, że nie jest to łatwe, nawet jeśli na krajowym rynku osiągnęło się sukces:
– Pracuję dla polskich marek kosmetycznych od wielu lat, wprowadzając je na rynki zagraniczne. Miya jest w moim odczuciu wyjątkową marką. Dlaczego? Ponieważ nie znam drugiej marki kosmetycznej, która tak dynamicznie i tak spektakularnie zdobywała polski rynek, jak właśnie Miya. W kilka lat od nieznanego startupu stała się marką nie tylko szeroko dostępną na rynku polskim, ale też mówiąc wprost kochaną przez konsumentki. Ale rynki zagraniczne to zupełnie inna sprawa. To temat trudny, złożony, wymagający czasu, pracy i również pieniędzy.
Jak zaznacza Łukasz Barbacki, w tym zakresie Miya ma już jednak małe i większe sukcesy. Te małe to wprowadzenie marki do Holandii, Wielkiej Brytanii, Islandii. Te duże to otwarcie dystrybucji na terenie Grecji, Rumunii, Hiszpanii i ostatnio Ukrainy.
– Choć wiemy jak tragiczny okres w swojej historii mają obecnie nasi sąsiedzi, to właśnie w Ukrainie pokładamy duże nadzieje. Mamy tam nie tylko dobrego dystrybutora, który rozumie na czym polega budowanie nie tylko sprzedaży, ale też marki. Mamy tam coś znacznie cenniejszego: znakomity klimat i przychylność dla polskich marek. Wierzymy, że czasy pokoju wrócą i bez wahania stawiamy na naszą obecność na ukraińskim rynku. Równie entuzjastyczne podejście do naszej marki widzimy w Grecji i w Rumunii i Hiszpanii – mówi Łukasz Barbacki.
Podkreśla, że w budowaniu eksportu Miya firma otrzymała duże wsparcie od biur zagranicznych PAIH. – To kilka miesięcy wspólnej i niezwykle profesjonalnej pracy zakończonej sukcesem wejścia na rynki zagraniczne. Przed nami kolejne rynki – dodaje.
Najbardziej prawdopodobnym kierunkiem dalszego eksportowego marszu marki są kraje wchodzące w skład Unii Europejskiej.
– Ze względu na brak barier celnych, legislacyjnych są relatywnie łatwiejsze. Bliskość tych rynków, zarówno geograficzna jak i mentalna, pozwala na skuteczną pracę na rynku docelowym. Oczywiście nie wykluczamy innych, bardziej egzotycznych kierunków, gdzie cały czas prowadzone są rozmowy. Mamy zapytania z bardzo odległych rynków, ale tam przygotowanie marki nie tylko do prostej sprzedaży, ale też do skutecznej komunikacji wymaga zdecydowanie więcej czasu i pracy – wyjaśnia Łukasz Barbacki.
W budowaniu sieci sprzedaży na danych rynkach, Miya preferuje współpracę z dystrybutorami odpowiedzialnymi za wybrany kraj. – Taka forma współpracy pozwala budować świadomość marki i dbać o spójność komunikacji. Oczywiście jest to wariant optymalny, ale mamy też rynki, na których współpracujemy bezpośrednio z sieciami sklepów – mówi szef eksportu Miya Cosmetics.
Przyznaje, że obecnie eksport stanowi małą część obrotu firmy. – Ale trzeba pamiętać, że jest to dopiero początek, czyli czas, kiedy wykonuje się mnóstwo pracy, bez spektakularnych rezultatów, choć na szczęście jak widać sukcesy już się pojawiły – uśmiecha się. – Z doświadczenia wiem, że dobrze prowadzony eksport po kilku latach staje się znaczącą częścią uzyskiwanego przez markę przychodu. Czasem jest to 50 a czasem nawet 80 procent całości obrotu. Warto też podkreślić, że w czasach silnego Euro i USD sprzedaż w tych walutach jest dobrym pomysłem na budowanie zysku, o czym wiedzą wszystkie marki eksportujące swoje produkty – podsumowuje.
Marka Miya Cosmetics weszła na rynek w 2016 roku. Od momentu powstania rozwija portfolio produktów do codziennej pielęgnacji skóry, głównie w oparciu o naturalne składniki. W połowie 2021 r. wszystkie udziały w spółce Kanani Europe, która jest właścicielem marki Miya Cosmetics, przejęła rodzinna firma TDJ. Prezesem zarządu firmy po przejęciu został Leszek Kłosiński (przez ponad 20 lat prezes firmy Oceanic), który zaangażował się w firmę także kapitałowo.
Czytaj także: Miya chce zawalczyć o szerszy udział w rynku. Pomóc ma współpraca z agencją Zenith