Jak już wielokrotnie informowaliśmy, od 1 marca br. kosmetyki zawierające lilial nie mogą być udostępniane na rynku. Sklepy nie mogą ich sprzedawać, ani nawet rozdawać. Lilial (Butylphenyl Methylpropional) to popularny, otrzymywany syntetycznie, aromat o zapachu białych kwiatów. Był stosowany w wielu kategoriach produktów kosmetycznych, m.in. pielęgnacyjnych, myjących oraz w perfumach. Zakaz stosowania lilialu w kosmetykach wynika z jego klasyfikacji jako substancji CMR 1B, czyli działającej szkodliwie na rozrodczość, w oparciu o dane pochodzące z badań na zwierzętach (działanie reprotoksyczne, Repr. 1B).
Zakaz wprowadzony został rozporządzeniem Komisji (UE) 2021/1902 z dnia 29 października 2021 r. zmieniającym załączniki II, III i V do rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 1223/2009 w odniesieniu do stosowania w produktach kosmetycznych niektórych substancji sklasyfikowanych jako rakotwórcze, mutagenne lub działające szkodliwie na rozrodczość (tzw. OMNIBUS IV) poprzez włączenie lilialu do załącznika II (poz. 1666) ze względu na klasyfikację substancji jako CMR (rozporządzenie Komisji (UE) 2020/1182 z dnia 19 maja 2020 (15 ATP do rozporządzenia CLP). Rozporządzenie z maja 2020 r. było informacją dla dostawców, że receptury produktów zawierających lilial powinny zostać zmienione. Nie wszystkie firmy podjęły jednak takie działania i produkty z tym składnikiem nadal są na rynku, w styczniu nadal trafiały do hurtowni. To spowodowało ogromny chaos na rynku i problemy, zarówno dla producentów, jak i dystrybutorów i detalistów.
– Dowiedzieliśmy się o sytuacji z lilialem w połowie stycznia. Mamy niestety dość sporo towaru. Wszystko co się nie sprzeda trzeba będzie wrzucić w koszty, bo w UE nie będzie można tych produktów już sprzedawać – poinformowała nas Janina Karasek, dyrektor marketingu i współwłaścicielka potężnej firmy dystrybucyjnej Primavera Parfum, specjalizującej się w e-commerce. – Największa skala jest w zapachach, w pielęgnacji i makijażu dużo mniej. Konieczne było spore obniżenie cen aby wyprzedać jak najwięcej towaru. Niektórzy dostawcy zaoferowali refundacje na poziomie 30 proc., ale to są pojedyncze przypadki. Bardzo mało czasu zostało na wyprzedaż tych produktów, podejrzewam że wielu detalistów, ale też producentów, ma z tym problem – dodała.
O potężnym zamieszaniu na rynku mówił też Marcin Bartoszyński, członek zarządu firmy dystrybucyjnej PGD Polska, największej dostarczającej kosmetyki do handlu detalicznego. – Z całym działem kupieckim jesteśmy cały czas na telefonach, na mailach. Niektórzy dostawcy wysyłają do nas, do hurtowników, listy z produktami, które zawierają lilial, które mogą go zawierać oraz takich, które mają zmienione receptury w przeciągu ostatnich miesięcy i wymagają, aby nasi ludzie chodzili po magazynie i sprawdzali numery partii, składy. To oznaczałoby konieczność sprawdzenia tysięcy produktów i jest praktycznie niewykonalne.
Niektórzy producenci mówią wprost: przeceńcie to sobie o 30 proc., my wam to zrefundujemy, ale wy bierzecie odpowiedzialność za te produkty, co jest kuriozalną propozycją, oczywiście nie do przyjęcia.
Niektórzy producenci już zadeklarowali, że biorą za to odpowiedzialność i będą osobiście jeździli po sklepach, i zbierali towar. Jednak, mówiąc szczerze, nie wyobrażam sobie tego. Co zrobią ci, którzy nie docierają wszędzie ze swoimi handlowcami? Przecież wiemy, że producenci tak mocno okroili swoje siły sprzedaży, że docierają do połowy placówek, do których docierali jeszcze 2-3 lata temu. A tam te produkty mogą być, bo niektóre mają termin przydatności nawet 30 miesięcy. Co np. z jakimś małym sklepem, który gdzieś sobie kupił taki produkt, np. w hurtowni cash&carry i ma go nadal na półce? Nie wiem – stwierdził w wywiadzie, który opublikowaliśmy 10 lutego.
Czytaj więcej: Marcin Bartoszyński, PGD Polska: Lilial? Jeszcze nigdy nie widziałem takiego chaosu na rynku.
Wątpliwości, co stanie się z kosmetykami, które zawierają lilial, nie mają największe sieci drogeryjne. Nie jest tajemnicą, że kupcy z tych sieci analizują składy produktów mają duży wpływ na nowości wypuszczane na rynek.
– Na bieżąco kontrolujemy składy produktów oferowane przez naszych dostawców i mając świadomość nadchodzących zmian zwracaliśmy szczególną uwagę na występowanie tego składnika. Dzięki temu udało nam się zapobiec wprowadzeniu nowych produktów, które go zawierają. Pod koniec stycznia b.r. wysłaliśmy do wszystkich dostawców informację przypominającą o zbliżającym się terminie 1 marca 2022 r. i związanymi z tym konsekwencjami – poinformowała wiadomoscikosmetyczne.pl Agata Nowakowska, rzecznik prasowy Rossmann Polska.
Taką samą procedurę przyjęła siec Super-Pharm. – Temat w naszej sieci jest pod kontrolą, od kilku tygodni wraz z dostawcami monitorujemy stoki i planujemy zwroty przed datą obowiązywania zakazu. Dodatkowo, w tym tygodniu wysłaliśmy maila przypominającego do dostawców, by zgłaszali do nas produkty z zakazanym składnikiem. Produkty takie wycofamy ze sprzedaży przed datą, zwrócimy dostawcom – zapowiedziała Beata Dąbrowska, marketing communication manager Super-Pharm Polska.
Na 10 marca br. zaplanowaliśmy webinar poświęcony kontroli składników i procedurze ich wycofywania z kosmetyków. Spotkanie poprowadzi dr inż. Iwona Białas, safety assessor, właścicielka CosmetoSAFE Consulting. Wyjaśnimy, jak ocenia się bezpieczeństwo kosmetyków i zwrócimy uwagę na to, które składniki znajdują się obecnie pod lupą Komisji Europejskiej, by uniknąć podobnej sytuacji, jak ma to miejsce z lilialem. Już dziś można nadsyłać pytania do webinaru, które pomogą nam przekazać najważniejsze treści z punktu widzenia dostawców, dystrybutorów i handlu. Na pytania czekamy pod adresem: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript., dopisek w tytule maila: webinar składniki