StoryEditor

Konsumenci dostali narzędzie do sprawdzania, czy w sklepach są produkty pochodzące z Rosji

Kosmetyki z Rosji jeszcze do niedawana cieszyły się w Polsce sporą popularnością. Obecnie zainteresowanie nimi przybrało inny charakter. Wielu konsumentów szuka informacji o pochodzeniu produktów, a nawet o udziałowcach firm, aby nie kupować produktów w jakikolwiek sposób powiązanych z Rosją. Na tej fali powstały programy do monitorowania obecności produktów pochodzenia rosyjskiego na półkach. Na pierwszy ogień poszło sprawdzanie ofert drogerii. .

W wyniku ataku Rosji na Ukrainę konsumenci już od pierwszych dni wojny domagali się bojkotowania przez sklepy towarów produkowanych w Rosji i marek mających rosyjskich udziałowców. Wiele osób argumentowało to tym, że najbardziej istotne jest, do czyjej kieszeni ostatecznie trafiają zyski ze sprzedaży produktów danej marki.

W odpowiedzi na te głosy i aby wyrazić swoją solidarność z Ukrainą sieci handlowe, także drogeryjne, wycofały produkty powiązane z Rosją (a w niektórych przypadkach także z Białorusią) ze swojej oferty, poinformowały o tym m.in. Rossmann, Kontigo, Natura, Hebe, Vica, Super-Pharm, Cosmedica czy Ziko Dermo a także drogeryjne grupy zakupowe np. Grupa Nova wycofała ze swojej oferty aż 1200 indeksów (z Rosji i Białorusi).

Firma AF.agency postanowiła przyjrzeć się, jak ten proces się udał i wykorzystała do tego narzędzie Shoplify.

– Przeprowadzone przez nas badania ofert czołowych drogerii na terenie Polski pozwoliły nam na stworzenie  narzędzia do monitorowania dostępności w sklepach produktów pochodzenia rosyjskiego – czytamy na stronie shoplify.co, gdzie zamieszczone zostały wyniki analizy.

Shoplify pierwotnie powstało na użytek branży e-commerce, aby monitorować asortyment sklepów. Dotychczas było wykorzystywane głównie przez marki i producentów. Obecnie ma służyć konsumentom.  

Użyliśmy naszego narzędzia do monitorowania obecności w sklepach produktów pochodzenia rosyjskiego. W pierwszej kolejności postanowiliśmy przyjrzeć się zmianom zachodzącym w dostępności artykułów kosmetycznych, analizując asortyment czołowych drogerii. Dzięki temu konsumenci, którzy zdecydują się na niewspieranie rosyjskiej gospodarki, a więc rezygnację z kupowania ich produktów, będą mogli zapoznać się z wynikami analizy i na jej podstawie wybrać miejsce swoich zakupów – mówi Tomek Chabowski z AF.agency.

W pierwszej kolejności AF.agency  przeanalizowała dostępność 15 marek, w 7 największych polskich drogeriach i zrobiła listę z linkami, do produktów i podała, że 9 marca br. w ofercie online drogerii Natura można było znaleźć 97 produktów pochodzenia rosyjskiego, w ofercie e-drogerii eZebra – 95, perfumerii Douglas – 26, drogerii Rossmann – 3, Super-Pharm - 2.  Żadnych towarów z Rosji nie znaleziono w sieciach Kontigo i Hebe. Następnego dnia (10 marca) linki kierujące do rosyjskich produktów na stronie perfumerii Douglas były już niedostępne. 

Zarówno sieć Super-Pharm, jak i Drogerie Natura zaprotestowały przeciwko tej publikacji i informują, że dane od AF.agency i Shoplify są nieprawdziwe.

– Mamy w ofercie jedynie w wyprzedaży 2 produkty z podanej listy – jednak nie są one z Rosji, a z Estonii, ich kod zaczyna się na 47 – absolutnie czuwamy nad tym, by nie mieć niczego z Rosji –  informuje Beata Dąbrowska, marketing communication manager w Super-Pharm Polska.

– Informujemy, że Drogerie Natura wycofały ze sprzedaży internetowej i stacjonarnej wszystkie produkty pochodzenia rosyjskiego, których kod EAN zaczyna się od 46. Produkty z kodem zaczynającym się od 47, które znajdują się w naszej sprzedaży, są pochodzenia estońskiego. Nie jest zatem zgodna z prawdą informacja, że są one pochodzenia rosyjskiego, a tym samym, że „9 marca br. w ofercie online drogerii Natura można było znaleźć 97 produktów pochodzenia rosyjskiego” – prostuje Grażyna Tomala-Tylman, dyrektor ds. komunikacji w Grupie Pelion, do której należy sieć Drogerie Natura.

– Drogerie Natura bardzo szybko zareagowały na sytuację w Ukrainie i podjęły natychmiastową decyzję o wycofaniu prawie 500 produktów ze swojej sprzedaży. Dodatkowo niezwykle intensywnie włączamy się w akcje pomocowe dla naszych potrzebujących wsparcia sąsiadów i sami je organizujemy – dodaje.

Czytaj: Drogerie Natura stworzyły platformę z pomocą dla uchodźców z Ukrainy. To m.in. baza oferty pracy

 – Zaczęliśmy od branży kosmetycznej, ale w planach mamy kolejne analizy, dzięki którym informować będziemy konsumentów na temat tego, jakie produkty rosyjskie są nadal dostępne. Wiemy, że dla bardzo wielu osób jest to obecnie ważne. Chcemy, aby mogły one podejmować świadome, zgodne ze swoimi sumieniami decyzje zakupowe – informuje natomiast Tomek Chabowski.

Zwróciliśmy się do AF. Agency z pytaniem o to, jak weryfikowane jest pochodzenie produktów przez narzędzie Shoplify i dlaczego na liście marek rosyjskich znalazły się produkty z kodem 47, czyli wg sieci handlowych uznawane za estońskie.

AKTUALIZACJA Z 14 marca 2022

Odpowiedź Tomasza Chabowskiego z AF. Agency, która stworzyła narzędzie Shoplify:

Sprawdzając, czy marki są pochodzenia rosyjskiego w pierwszej kolejności przeprowadziliśmy desk research w dwóch językach – polskim i rosyjskim.  Na tej podstawie wybraliśmy marki, które: 
•    prowadzą swoją działalność w Rosji, 
•    są zarejestrowane w Rosji, 
•    współpracują z Rosją np. pozyskując surowce z Rosji. 
 
Ponadto uwzględniliśmy takie kryterium, jak to, że marka wprost informuje, że zakup jej produktów przekłada się na wspieranie lokalnych społeczności w Rosji, rozwoju regionu lub biznesu. 

 

Kryterium weryfikacji nie były kody EAN.

Od redakcji: 12 marca z listy opublikowanej przez AF. Agency zostały usunięte linki prowadzące do Super-Pharm.

Czytaj też: Także apteki usuwają z półek produkty z Rosji i Białorusi

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
InPost rozszerza usługę wysyłki przedmiotów na kolejne lotniska w Polsce
InPost
Grupa InPost rozszerza liczbę portów oferujących unikatową usługę wysyłki przedmiotów zakwestionowanych podczas kontroli bezpieczeństwa na lotnisku. Urządzenia InPost były dostępne na czterech lotniskach, a od lipca pasażerowie odlatujący z Modlina, Radomia i Zielonej Góry też mogą korzystać z wysyłki przedmiotów za pomocą maszyny Paczkomat InPost.

Urządzenia InPost, które umożliwiają wysyłkę przedmiotów zakwestionowanych podczas kontroli bezpieczeństwa, są teraz dostępne na kolejnych lotniskach w Polsce. Waldemar Brzoska z InPost informuje, że usługa ma na celu umożliwienie pasażerom wysyłki wartościowych przedmiotów, które nie mogą być przewożone w bagażu podręcznym. Rozwiązanie to jest już dostępne na lotniskach w Modlinie (Port Lotniczy Warszawa/Modlin), Radomiu (Port Lotniczy Warszawa-Radom im. Bohaterów Radomskiego Czerwca 1976 roku) i Zielonej Górze (Port lotniczy Zielona Góra-Babimost).

Przedmiot, który zostanie zatrzymany podczas kontroli bezpieczeństwa, należy umieścić w worku strunowym i odpowiednio oznakować. Następnie pasażer w specjalnie wyznaczonym miejscu będzie mógł zapakować go w karton o właściwym rozmiarze i umieścić w skrytce Paczkomatu. Przesyłkę nadaje się za pomocą aplikacji InPost Mobile. Paczkomat na lotnisku pozwala na wysyłkę krajową do innego urządzenia InPost lub kurierem na wybrany adres. Po umieszczeniu przesyłki w Paczkomacie, pasażer przechodzi kontrolę bezpieczeństwa. Na lotnisku w Modlinie wprowadzenie Paczkomatów pozwala uniknąć konieczności wykupywania usługi Fast Track, co ma przynieść dodatkowe korzyści w postaci oszczędności i wygody dla podróżnych.

Anna Dermont, rzeczniczka PPL, zaznacza, że podobne urządzenia na Lotnisku Chopina w Warszawie spotkały się z pozytywnym odbiorem. Rozszerzenie usługi na kolejne lotniska, takie jak Radom i Zielona Góra, ma na celu zapewnienie wygody pasażerom i ułatwienie podróży. Wprowadzenie Paczkomatów na większą liczbę lotnisk w Polsce ma podnieść standard obsługi podróżnych.

Czytaj także: Sunew Med wystartował z kampanią marketingową na lotnisku w Gdańsku

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Drogerie
26.06.2024 16:55
Sieć Super-Pharm wdrożyła kolejną wersję aplikacji mobilnej
Nowa wersja mobilnej aplikacji sprzedażowej Super-Pharmfot. LinkedIn Super-Pharm Poland
Sieć Super-Pharm zaproponowała użytkownikom kolejną odsłonę swojej aplikacji mobilnej z poprawionymi funkcjonalnościami w obszarach zgłaszanych przez użytkowników.

Super-Pharm – detaliczna sieć drogeryjno-perfumeryjno-apteczna udostępniła nową wersję swojej mobilnej aplikacji sprzedażowej. To odsłona 2.11, w której zostały dodane lub udoskonalone funkcjonalności.

Jakie zmiany w aplikacji Super-Pharm?

Jak informuje sieć, w nowej apce usprawniono i zmieniono niektóre funkcje.

Zmienione zostały wszystkie metod płatności na Adyen, w tym wprowadzone zostały natywne metody: Apple Pay i Google Pay

Cały proces płatności został usprawniony, dzięki czemu każda z dotychczasowych metod (blik, karta, przelew) działają lepiej. Znacząco wzrósł dzięki temu  procent udanych płatności ????

Powiększone zostały zdjęcia produktów. To postulat użytkowników  

Możliwe jest zaznaczanie i kopiowanie tekstu w apce, co ułatwia np. przeklejanie i tłumaczenie opisów, łatwiejsze wyszukiwanie nr zamówienia lub kuponu

Wyświetlanie kluczowych komunikatów błędu na ekranach stało się bardziej przyjazne i zrozumiałe  

Poprawiono funkcję sortowania wyników na listingu podczas używania filtrów oraz wprowadzono wiele innych, drobniejszych usprawnień.

Aplikacja i program lojalnościowy

Aplikacja Super-Pharm w poprzedniej wersji zadebiutowała 22 marca 2022 r. łącząc e-commerce z lojalnościowym programem Klub Super-Pharm (wówczas jeszcze nazywał się Klub LifeStyle) i płatnościami mobilnymi. 9 lutego 2024 r. w aplikacji zostało złożone milionowe zamówienie. Do ego czasu, od momentu jej uruchomienia, wirtualna karta została wyświetlona 2,2 mln razy, a kupony klubu były aktywowane 1,9 mln razy.

Za projekt aplikacji odpowiada Future Mind, firma technologiczno-doradcza oraz Exorigo-Upos, dostawca rozwiązań e-commerce. 

Czytaj także: Agnieszka Rokiel, Maciej Maćkowiak: W aplikacji Super-Pharm połączyliśmy sprzedaż z lojalnością

Z badania Santander Consumer Banku „Polaków Portfel Własny: trendy e-commerce 2023” wynika, że Polacy najczęściej korzystają z aplikacji e-sklepów, które oferują odzież lub obuwie oraz kosmetyki. Ponad połowa respondentów korzysta z aplikacji sklepów internetowych, aby sprawdzić dostępność konkretnego produktu (56 proc.)oraz poszukują  kodów rabatowych (52 proc.). 45 proc. w aplikacji śledzi swoje zamówienia.

Czytaj więcej: Santander Consumer Bank: Polacy chętnie korzystaja z aplikacji mobilnych. Kupuja w nich głównie odzież, obuwie i kosmetyki

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
04. lipiec 2024 00:28