W Polsce działa 1310 sieci franczyzowych i 83 tys. franczyzobiorców – wynika z Raportu o rynku franczyzy 2019/2020, przygotowanego przez ekspertów portalu Franchising.pl. Najbardziej popularnymi biznesami we franczyzie są w handlu – sklepy spożywcze, a w usługach – koncepty gastronomiczne. Na rynku franczyzy dominują polskie firmy. Osiem na dziesięć franczyz w Polsce stanowią krajowe marki, w ramach których działa również większość (ponad 85 proc.) jednostek franczyzowych.
Również w biznesie drogeryjnym franczyzą zajmują się głównie polskie firmy, Jest ich niewiele – na palcach jednej ręki można policzyć spółki, które prowadzą takie projekty. Znamienne jest jednak to, że niezależnie od koniunktury udało im się przetrwać przez lata i umocnić swoje marki. Takie sieci, jak DP Drogerie Polskie, czy drogerie Jasmin obchodzą w tym roku 10-lecie istnienia. Jeśli sięgnąć jeszcze dalej, to od podpisania pierwszej umowy franczyzowej w przypadku sieci Jasmin mija 21 lat, tyle że wtedy była to poznańska spółka działająca pod nazwą drogerie Aster.
Blisko 30 lat wstecz sięga natomiast historia spółek hurtowych, z których wywodzą się sieci franczyzowe. W okresie transformacji ustrojowej prywatni przedsiębiorcy zakładali hurtownie kosmetyczno-chemiczne i skupiali wokół siebie sklepy detaliczne, tworząc tzw. pionowe struktury dystrybucyjne, czyli mówiąc prościej – stabilne rynki zbytu. Z czasem te związki się formalizowały i z luźnych grup zakupowych zaczęły się przekształcać w sieci handlowe działające pod wspólnymi szyldami.
Korzyści z przynależności do sieci
Sklepy kosmetyczne chcą działać w sieciach franczyzowych. Jest coraz mniej takich, które funkcjonują zupełnie niezależnie. Z sieciami wiążą się najchętniej ci, którzy do tej pory nigdy nie działali w biznesie drogeryjnym oraz ci, którzy mają po kilka sklepów kosmetycznych. Jedni i drudzy korzystają ze wsparcia sieci, zarówno jeśli chodzi o warunki handlowe, marketing jak i organizację biznesu.
– Główną zaletą przystąpienia do dobrze prowadzonej sieci franczyzowej jest poczucie bezpieczeństwa wynikające z przyłączenia się do istniejącego i funkcjonującego pomysłu. Rozpoznawalny szyld na witrynie sklepu wzbudza większe zaufanie wśród konsumentów, doradztwo w zakresie zaprojektowania, modernizacji, doboru asortymentu czy szkoleń personelu minimalizują ryzyko inwestycyjne i zapobiegają popełnianiu błędów przy otwieraniu czy prowadzeniu drogerii. Ponadto pojawiają się oszczędności – franczyzobiorca w naturalny sposób ogranicza wydatki na reklamę, działania marketingowe, a dzięki negocjacjom prowadzonym przez organizatora sieci otrzymuje lepsze warunki współpracy z dostawcami i kontrahentami – wymienia Teresa Jonas, prezes zarządu sieci DP Drogerie Polskie, a zarazem spółki Błysk, która jest organizatorem sieci DP.
Argumenty za przystąpieniem do drogeryjnej franczyzy ma też Paweł Woch, dyrektor zarządzający siecią Laboo. – Działając w tak dużej grupie zakupowej, przy wsparciu tak dużego dystrybutora, jakim jest Orbico (główny dostawca do sieci Laboo – red.), możliwości negocjacyjne ofert handlowych są zdecydowanie lepsze. Jeżeli do tego dodać uznania retro zależne od poziomu obrotów oraz, w naszym przypadku spółki akcyjnej, coroczną dywidendę na poziomie nie mniejszym niż 10 proc., to pytanie „czy warto?”, staje się pytaniem retorycznym – mówi.
Zdaniem Teresy Stachnio, członka zarządu sieci drogerii Jasmin (organizatorem jest firma dystrybucyjna PGD Polska), największym wsparciem dla franczyzobiorcy są działania marketingowe prowadzone przez sieci franczyzowe oraz doświadczenie, z którego mogą skorzystać osoby rozpoczynające działalność handlową w branży drogeryjnej. – Reklama, marketing, komunikacja z konsumentami przez media społecznościowe, a nawet druk gazetek reklamowych – to są czasochłonne i kosztowne działania. Dla pojedynczego właściciela sklepu, który musi się zajmować przede wszystkim handlem, są trudne i obciążające – mówi. – Nowe osoby przystępujące do sieci, które nie mają doświadczenia, dostają też od takich organizacji jak nasza pełne wsparcie przy otwieraniu sklepu, dotyczące jego wyposażenia, aranżacji, doboru towaru, zagospodarowania półki, rotacji, sezonowości, konstruowania umów handlowych z dostawcami, polityki zwrotów. To jest wiedza, której nie da się zdobyć inaczej niż od praktyków – podkreśla Teresa Stachnio.
Co na to indywidualny przedsiębiorca? Potwierdza. – Jesteśmy zdecydowanie bardziej rozpoznawalni pod szyldem sieci, bardzo ważne są również wszelkie działania marketingowe, ogólnopolska promocja wprowadzanych nowości i promocji, dostęp do aplikacji zakupowej. Przynależność do sieci dużo daje, ale trzeba pamiętać, że nie zastępuje osobistego zaangażowania, tu działania sieci i właściciela sklepu muszą iść w parze – mówi Mirosław Zakrzewski, który prowadzi trzy drogerie w sieci DP Drogerie Polskie.
Otwarcia nowych sklepów
Pandemia nie spowodowała ani nagminnego zamykania się sklepów kosmetycznych, ani zastoju we franczyzowych sieciach. Wprost przeciwnie – wiele tzw. tradycyjnych sklepów zwiększyło obroty i korzystało na tym, że klienci woleli robić zakupy blisko domu. Drogerie działające na osiedlach przejmowały też ruch z zamkniętych galerii handlowych. Właściciele sklepów, wspierani przez hurtownie, mogli szybko podejmować decyzje dotyczące zmian w asortymencie i dopasowywali go do bieżących potrzeb konsumentów. Dla wielu producentów to ten segment rynku czasowo stal się głównym odbiorcą, poza e-commerce. Franczyzowe sieci ruszają więc z zaplanowanymi otwarciami nowych sklepów.
– Paradoksalnie obserwujemy teraz jeszcze większe zainteresowanie przystąpieniem do sieci drogeryjnej przez przedsiębiorców działających w innych branżach, którzy postanowili zdywersyfikować swój biznes – zapewnia Teresa Jonas.
– Lada moment franczyzobiorcy otworzą dwa nowe sklepy pod szyldem Jasmina. Już mamy podpisane umowy na kolejne lokalizacje. Ruszą również placówki, które otwierane są przy naszym wsparciu sezonowo w miejscowościach nadmorskich. Sądzę, że utrzymamy w tym roku stabilną liczbę sklepów w naszej sieci. Pracujemy również nad uruchomieniem internetowej drogerii – podkreśla Teresa Stachnio.
– Czas po pandemii nie będzie już taki sam, pomimo zniesienia ograniczeń zostaną w nas pewne nawyki, mam nadzieję że również nawyk robienia zakupów blisko domu i powrotu do małych lokalnych sklepów. Naszym priorytetem jest teraz skuteczna komunikacja w lokalnej przestrzeni i dotarcie z informacją o naszej ofercie i promocjach jak najszerzej. W ostatnich latach nasza sieć rozwija się organicznie, nowe sklepy otwierane są przeważnie przez członków sieci, ale oczywiście jesteśmy otwarci i chętnie przyjmujemy każdego, kto chciałby do nas dołączyć i skorzystać z oferowanych przez nas udogodnień i rozwiązań – zapewnia Paweł Woch.