StoryEditor
Prawo
20.01.2023 00:00

Branża handlowa chce zaostrzenia kar za kradzieże w sklepach. Co na to konsumenci? [RAPORT]

Branża handlowa obawia się, że liczba kradzieży w sklepach będzie rosła i chce zaostrzenia kar. A co na to konsumenci? Nie wszyscy rozumieją, że więcej strat dla handlu to wyższe ceny. Ponad 44 proc. Polaków uważa, że kary dla sklepowych złodziei powinny być wyższe. Przeciwnego zdania jest natomiast przeszło 21 proc. respondentów badania przeprowadzonego przez UCE Research dla Grupy SkipWish. Co siódmy sugeruje, że zamiast większych kar należy postawić na edukację. Wśród zwolenników zaostrzenia prawa są głównie osoby w wieku 23-35 lat. Natomiast przeciwnikami takiej zmiany są przede wszystkim seniorzy.

Jak wynika z sondażu przeprowadzonego na reprezentatywnej próbie ponad tysiąca dorosłych Polaków przez UCE Research dla Grupy SkipWish, 44,1 proc. respondentów uważa, że w związku z rosnącą liczbą kradzieży w sklepach, rząd powinien zaostrzyć kary wobec osób, które się tego dopuszczają. Z kolei 21,2 proc. badanych jest przeciwnego zdania, uznając, że obecne sankcje są odpowiednie. 16,1 proc. ankietowanych nie potrafi się określić w tej kwestii.

14,3 proc. twierdzi natomiast, że zamiast karać, rząd powinien zastanowić się nad szerszą edukacją. Natomiast 4,3 proc. uczestników sondażu wskazuje, że nie obchodzi ich ten problem.

– Z oficjalnych danych policyjnych wynika, że w pierwszych dziesięciu miesiącach ub.r. odnotowano więcej kradzieży w sklepach niż w analogicznym okresie 2021 roku. Liczba przestępstw wzrosła o blisko 30 proc., patrząc rok do roku. Z kolei zestawiając ubiegłoroczne dane z tymi z analogicznego okresu 2020 roku, widać już skok o blisko 60 proc.. W przypadku wykroczeń nastąpił wzrost o 18 proc., porównując 2022 rok z 2021 rokiem. To są oczywiście mocno alarmujące wyniki, ale w obecnych czasach nie zaskakują – komentuje Maciej Tygielski, ekspert rynku retailowego, dyrektor zarządzający Grupą SkipWish.

Czytaj też: Rośnie liczba kradzieży sklepowych. Wśród najczęściej wynoszonych przez złodziei produktów są perfumy

Jak zaznacza Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji (POHiD), miliony Polaków znajdują się w trudnej sytuacji materialnej. Wiele osób doświadcza skrajnego ubóstwa. Konsekwencją kryzysu są kradzieże spowodowane biedą. W odróżnieniu od poprzednich lat, łupem złodziei padają produkty żywnościowe z podstawowego koszyka. To m.in. pieczywo, masło, makarony, wędliny czy słodycze. Sprawcami są coraz częściej tzw. zwykli ludzie, którzy nigdy wcześniej nie łamali prawa.

Z taką opinią zgadza się Maciej Tygielski, jednocześnie dodając, że te i tak już fatalne statystki mogą jeszcze się pogorszyć. Wpłynie na to też ostatnia zmiana w kodeksie karnym. 

– Naszym zdaniem, uznanie kradzieży do 800 złotych za wykroczenie, a nie przestępstwo, kilkakrotnie podniesie wielkość strat ponoszonych przez placówki handlowe i na pewno przyczyni się do wzrostu przestępczości. Czynnikiem hamującym ją oczywiście byłoby ryzyko poniesienia bardziej dotkliwej odpowiedzialności karnej za kradzież, choć nie wykluczyłoby jej w pełni. Głównym powodem kradzieży w sklepach jest bowiem impuls – mówi Tadeusz Zagórski, prezes Naczelnej Rady Zrzeszeń Handlu i Usług.

Według Renaty Juszkiewicz, taka przewaga zwolenników zaostrzenia kar za kradzieże nad przeciwnikami tego rozwiązania świadczy o radykalizacji nastrojów społecznych. Z jednej strony może to być wyrazem poszanowania idei sprawiedliwości społecznej. Z drugiej zaś może wynikać z obaw o bezpieczeństwo własne i rodziny. Jak przekonuje prezes POHiD-u, w tym kontekście smutnym paradoksem jest uchwalenie ustawy podwyższającej próg, od którego kradzież jest przestępstwem – z 500 do 800 zł.

Zdaniem prezesa Zagórskiego, zjawiskiem w pełni zrozumiałym jest to, że więcej respondentów opowiada się za zaostrzeniem kar za kradzieże. Ekspert jednak podkreśla, że wysoka kara nie przekłada się automatycznie na niższą przestępczość.

– Uważam, że szersza edukacja społeczeństwa w tym kontekście się nie sprawdzi. Po pierwsze, ludzie, którzy kradną z biedy i z głodu, raczej nie potrzebują edukacji, tylko pieniędzy lub szansy na ich zarobienie. Po drugie, trudno jest uczyć i przekonywać do zmiany kogoś, kto z kradzieży zrobił sobie sposób na wygodne życie. Mam tu na myśli członków grup przestępczych. Sama świadomość tego, że za kradzieże tak naprawdę płacą klienci, rośnie w Polsce. Konsumenci coraz częściej zdają sobie sprawę z tego, że sieci handlowe przerzucają na nich swoje straty, podnosząc odpowiednio ceny – analizuje ekspert z Grupy SkipWish.

Ponadto z sondażu wynika, że częściej za zaostrzeniem kar opowiadają się mężczyźni niż kobiety. Zwolennikami tego są głównie osoby w wieku 23-35 lat, z miesięcznymi dochodami netto na poziomie 3000-4999 zł, a także legitymujące się wykształceniem podstawowym lub gimnazjalnym. Przeważnie są to mieszkańcy miejscowości liczących od 50 tys. do 99 tys. ludności.

– Jak pokazuje badanie, wiele grup społecznych popiera zaostrzenie prawa wobec sprawców kradzieży. Przypuszczalnie jednak powody skłaniające do takich deklaracji mogą być różne. To np. pochodzenie ze środowisk reprezentujących postawy punitywne, zetknięcie się z większą skalą kradzieży w średnich i dużych miastach, lęk przed przestępczością czy ograniczone zaufanie do organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości – stwierdza prezes Juszkiewicz.

Z badania wiemy też, że częściej przeciwnikami zaostrzenia kar są mężczyźni niż kobiety. Ponadto w ten sposób wypowiadają się głównie osoby w wieku 56-80 lat. Przeważnie tak deklarują Polacy z miesięcznym dochodem netto na poziomie 7000-8999 zł i z wyższym wykształceniem. Głównie są to mieszkańcy miejscowości liczących od 100 tys. do 199 tys. mieszkańców.

– Nieco dziwi mnie fakt, że największymi przeciwnikami zaostrzenia kar są głównie osoby starsze. Być może nie do końca poprawnie rozpoznają wagę tego problemu. Do tego uważam, że kradzieże sklepowe w dużej mierze uderzają właśnie w tę grupę społeczną, bowiem ona jest najsłabsza finansowo. Handel, przerzucając na konsumentów swoje straty, nie wybiera przecież komu podniesie ceny – zaznacza Maciej Tygielski.

Z kolei Renata Juszkiewicz podkreśla, że w miarę nasilania się problemu liczba zwolenników zaostrzenia kar może wzrosnąć. Przy zataczającym coraz szersze kręgi zasięgu kradzieży, więcej osób może zetknąć się z nią osobiście bądź paść jej ofiarą. Zdaniem prezes POHiD, z tego powodu ważne jest ustanowienie ram prawnych, które zagwarantują elementarną sprawiedliwość społeczną i zwiększą poczucie bezpieczeństwa. Takim właśnie rozwiązaniem jest obniżenie progu kradzieży.

– Według naszego środowiska, rosnąca w sposób niespotykany inflacja i ogólny wzrost kosztów życia będą prowadziły do wzrostu przestępczości sklepowej. Naturalną reakcją osób pokrzywdzonych tym zjawiskiem jest apel do rządzących o zaostrzenie odpowiedzialności karnej. I my jako organizacja handlowa też o to postulujemy. Przewidujemy również, że zwolenników surowszej odpowiedzialności karnej za kradzieże będzie przybywać. Jednakże to nie wyeliminuje tego zjawiska – twierdzi prezes zarządu Naczelnej Rady Zrzeszeń Handlu i Usług. 

Jak podsumowuje Maciej Tygielski, złodziejstwo w sklepach to nie tylko problem sprzedawców, ale również samych konsumentów. W konsekwencji wszyscy będziemy więcej płacić za produkty w sklepach. Konsumenci, choć są coraz bardziej świadomi, to jednak nie wszyscy jeszcze zdają sobie sprawę z rosnących strat sklepów i z tego, że sprzedawcy będą musieli jakoś je rekompensować. Z pewnością zrobią to, podnosząc ceny produktów.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
20.01.2025 16:37
Artykuły chemiczne i drogeryjne na 3. miejscu rankingu najczęściej... kradzionych w 2024 r.
Shutterstock

Rok 2024 przyniósł istotny spadek liczby kradzieży w sklepach. Z danych policyjnych wynika, że w ubiegłym roku odnotowano 30 130 takich zdarzeń, co stanowi znaczący spadek w porównaniu z 40 115 przypadkami zgłoszonymi w 2023 roku. Zmiana ta może być efektem zarówno rosnącej skuteczności systemów ochrony, jak i podwyższenia progu wartości kradzieży klasyfikującej zdarzenie jako przestępstwo z 500 do 800 zł.

Według statystyk najczęściej kradzionymi produktami były alkohol (64 598 przedmiotów), artykuły spożywcze (54 218 przedmiotów) oraz chemia i kosmetyki (49 639 przedmiotów). Kradzieże miały miejsce głównie w sklepach wielkopowierzchniowych, gdzie odnotowano 157 476 incydentów, oraz na stacjach benzynowych – 41 600 przypadków. Sklepy małopowierzchniowe również zmagały się z problemem, rejestrując 34 664 takie zdarzenia.

Najwięcej kradzieży sklepowych w 2024 roku miało miejsce w województwach mazowieckim (5 420 zdarzeń), dolnośląskim (4 726) i śląskim (4 111). To województwa charakteryzujące się dużą gęstością zaludnienia, co może wpływać na skalę problemu. W województwie śląskim na 1 kilometr kwadratowy przypada 350 mieszkańców, w mazowieckim – 155, a w dolnośląskim – 144.

Pomimo spadku liczby przestępstw, interwencje związane z kradzieżami wzrosły – w 2024 roku było ich 24 252, co świadczy o rosnącej skuteczności systemów ochrony i wykrywalności przestępstw. Zarówno fizyczna ochrona, jak i zaawansowane systemy monitoringu, odgrywają kluczową rolę w prewencji i zwalczaniu kradzieży. Dyrektor Regionu Południe w Seris Konsalnet, Marcin Wróbel, podkreśla znaczenie takich inwestycji, szczególnie w sklepach wielkopowierzchniowych. Dzięki nowoczesnym technologiom możliwe jest szybsze wykrywanie incydentów i skuteczniejsze przeciwdziałanie zagrożeniom.

Czytaj także: Mniej kradzieży w sklepach. Policyjne statystyki pozytywne pierwszy raz od wielu lat

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
StoryEditor
Prawo
20.01.2025 14:38
Unia Europejska planuje zakaz stosowania PFAS w produktach konsumenckich

Komisja Europejska ogłosiła plany wprowadzenia zakazu stosowania substancji PFAS w produktach konsumenckich, z wyłączeniem niezbędnych zastosowań przemysłowych. Decyzja ta jest odpowiedzią na rosnące obawy dotyczące ich wpływu na środowisko i zdrowie ludzi.

Substancje PFAS (per- i polifluoroalkilowe) nazywane są „wiecznymi chemikaliami”, ponieważ nie ulegają rozkładowi w środowisku. Znajdują zastosowanie w tysiącach produktów, takich jak kosmetyki, naczynia z powłoką nieprzywierającą, a także w przemyśle lotniczym czy energetyce odnawialnej. Komisja Europejska podkreśla, że zakaz ich stosowania w produktach konsumenckich jest kluczowy zarówno dla ochrony środowiska, jak i zdrowia publicznego. Jednocześnie, wprowadzając wyłączenia dla przemysłu, UE chce umożliwić stopniowe wycofywanie PFAS z rynku.

Prace nad zakazem, wsparte przez Danię, Niemcy, Holandię, Norwegię i Szwecję, rozpoczęły się już dwa lata temu, lecz wciąż trwają konsultacje. Zgodnie z zapowiedziami komisarz ds. środowiska, Jessiki Roswall, projekt regulacji może zostać przedstawiony najwcześniej w przyszłym roku. Przemysłowe zastosowania PFAS, takie jak produkcja plastików i elektroniki, odpowiadają za ich największe zużycie. Kluczowe wyłączenia mogą obejmować m.in. inhalatory dla astmatyków oraz półprzewodniki wykorzystywane w technologiach zielonej energii.

Badania wskazują na powiązanie narażenia na PFAS z poważnymi problemami zdrowotnymi, w tym uszkodzeniami wątroby, obniżoną masą urodzeniową noworodków oraz rakiem jądra. W Stanach Zjednoczonych procesy sądowe dotyczące zanieczyszczeń wywołanych PFAS zakończyły się ugodami na ponad 11 miliardów dolarów, w które zaangażowane były m.in. firmy 3M oraz Chemours Co. Podobne roszczenia mogą wkrótce pojawić się w Europie, co zwiększa presję na firmy korzystające z tych substancji.

Decyzja o zakazie PFAS będzie miała ogromne konsekwencje dla przemysłu i środowiska. Choć niektóre sektory przemysłu, takie jak energetyka czy motoryzacja, walczą o wyłączenia, to rosnąca świadomość społeczna i presja prawna wskazują na konieczność szybkich działań. Jak zapowiadają prawnicy, firmy lekceważące problem mogą wkrótce zmierzyć się z falą pozwów.

Czytaj także: Guardian: PFAsy w prezerwatywach w i drogerii erotycznej są realnym zagrożeniem dla konsumentów i konsumentek

ZOBACZ KOMENTARZE (0)
22. styczeń 2025 13:54